I wcześniejsze, i średnio późne odmiany truskawek rosnących w całym zagłębiu bielińskim koło Kielc prawie nie będą w tym roku plonować. Mróz, który miejscami na polach sięgał nawet 8 stopni Celsjusza, przemroził kwiaty i młode zawiązki truskawek. Dla plantatorów, którzy utrzymują się i swoje rodziny z upraw, to prawdziwy finansowy dramat.
– We wczesnej odmianie Rumba straty trzeba liczyć w 60-80 procentach, na krzakach odmiany Olimpia średnio późnej także ogromne zniszczenia kwiatów. Straty zależą od stanowiska – im niżej położone pole, tym są one wyższe. Ile będzie towaru w dobrej jakości, w dobrej klasie, na razie nie wiemy. Jest źle i sami nie wiemy co robić dalej. W całych Bielinach sytuacja na plantacjach jest podobna – mówi Andrzej Bozowski plantator truskawek z Porąbek, pokazując szkody na polu.
Jak wyjaśnia, praktycznie każdego roku pojawiają się o tej porze przymrozki, ale zazwyczaj czyniły one szkody na plantacjach położonych niżej.
– W tym roku przemarzły nawet truskawki posadzone na wzgórzu, pod lasem. Temperatura spadła do minus 6 stopni Celsjusza na górze, a na dole nawet do minus 10 stopni. Mróz zaczął się od godziny 20 i siał spustoszenie na polach do rana, do godziny 7 – mówi Andrzej Bozowski, wspominając pogodowy armageddon.
Jak mówi rolnik, gmina przyjmuje wnioski dotyczące strat, Urząd Wojewódzki ma je rozpatrywać, może coś finansowo pomoże Unia? – bezradny rolnik rozkłada ręce.
– Ja jednak w pomoc dla plantatorów za bardzo nie wierzę. Czarno to widzę. Ten rok jest dla nas tutaj praktycznie stracony, a przecież z tego żyjemy. Pieniądze z upraw truskawek zapewniają nam utrzymanie przez cały rok, dlatego bardzo martwi nas obecna sytuacja – mówi rolnik.
Jak dodaje, prowadzenie i utrzymanie plantacji truskawek wiąże się z ponoszeniem wielu kosztów.
– Kosztują nawozy i środki ochrony roślin, sam zbieracz zabiera 25 procent zysku. Zobaczymy co będzie dalej w pogodzie i czy cokolwiek wyrośnie na krzakach. Jeśli już to będą to raczej owoce słabej jakości i klient, mimo braku owoców na rynku, nie zapłaci za nie wiele. Tym bardziej, że co roku sprowadzane są do Kielc owoce z Gowin, Czerwińska czy Grójca. W tej chwili na rynku jest jeszcze truskawka grecka, holenderska i serbska. Ten towar na rynku hurtowym w Broniszach kosztuje od 9 do 14 złotych, ale jest wymęczony, słabej jakości – bez połysku, bez wigoru. Ja bym nie chciał takich owoców jeść – mówi Andrzeja Bozowski.