Takim jest Jacek Kotaś z Baranówka w gm. Baćkowice. Jak mówi, ten zawód to jego pasja. A zainspirował go… elementarz Falskiego. To tam jako dziecko zobaczył rysunek człowieka pracującego w kuźni. Później nauczycielka ze szkoły zaprowadziła jego klasę do prawdziwego rzemieślnika, który miał swój warsztat w sąsiedniej wsi. Pan Jacek był już wtedy pewien, co chce robić w życiu.
Dziś mówi, że w zawodzie pracuje 30 lat i nadal go pasjonuje, choć dostrzega, że większość fachowców już poumierała. Uważa, że to zawód, który wkrótce zniknie, ponieważ nie ma zainteresowania ze strony młodych. Mimo to dobry kowal nadal jest poszukiwany. Pan Jacek mówi, że z jego usług korzystają nie tylko sąsiedzi i znajomi, klienci przyjeżdżają z dalszych rejonów.
Zawód na przestrzeni ostatnich 30 lat bardzo się zmienił. Na wsi dawniej były konie, więc robiono wiele podków, pracy było bardzo dużo. Dzisiaj tych zwierząt praktycznie nie ma. W obecnych czasach kowal zajmuje się prostowaniem lub zagięciem poszczególnych metalowych elementów, naprawami siekier czy lemieszy. Dawniej praca była cięższa, używano bowiem zwykłego młota. Dzisiaj pan Jacek używa młota resorowego.
Jedną z najciekawszych realizacji była łuskarka do orzechów laskowych. Maszyna została wykonana na zlecenie jednego z plantatorów. Jej stworzenie wymagało nie tylko umiejętności kowalskich. Dzięki niej większa ilość orzechów jest obierana mechanicznie. Jak przyznaje pan Jacek, przed wykonaniem tej maszyny sadownicy całą zimę łuskali orzechy. Dzisiaj zajmuje im to zaledwie cztery godziny.