Zwiększony import zboża z Ukrainy do Polski po wybuchu wojny nie zakłócił rynku zbóż w Polsce, nie było problemów ze skupem ziarna. Zboża podrożały, ich ceny są powiązane z cenami na rynkach światowych – mówił na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa wicepremier Henryk Kowalczyk.
Pandemia i wojna w Ukrainie spowodowały wzmożony popyt na ziarno. Dodatkowo wojna ograniczyła podaż zbóż, w wyniku czego światowe ceny dynamicznie rosły, a ceny na rynku krajowym dostosowywały się do tej tendencji. W połowie października br. pszenica konsumpcyjna kosztowała 1592 zł/t, tj. o ponad 26 proc. więcej przed wybuchem wojny oraz ponad 100 proc. więcej niż w 2020 r. Kukurydza kosztowała średnio 1429 zł/t, o 30 proc. więcej niż przed wybuchem wojny i także ponad 100 proc. więcej w porównaniu do cen sprzed dwóch lat – zaznaczył minister rolnictwa.
Najwyższe ceny pszenicy i kukurydzy notowano w Polsce w okresie maj-czerwiec br. W kolejnych miesiącach zboża nieco potaniały. Było to spowodowane częściowym odblokowaniem ukraińskich portów nad Morzem Czarnym w połączeniu z dobrymi prognozami zbiorów w br.
Z danych od uczestników rynku wynika, że przebieg skupu krajowego ziarna jest stabilny, a skupy działają na bieżąco. Rolnicy, którzy mają możliwość magazynowania zbóż, w większości planują przetrzymywać płody rolne i czekać na jeszcze wyższe ceny, traktując zboża jako pewną lokatę zasobów pieniężnych w gospodarstwie rolnym – wynika z informacji resortu rolnictwa.
Kowalczyk przypomniał, że Polska jest trzecim, po Francji i Niemczech, producentem zbóż w UE. Główny Urząd Statystyczny oszacował tegoroczne zbiory na 36 mln ton, w tym: 13,5 mln ton pszenicy i 8,6 mln ton kukurydzy. Są one wyższe od zbiorów z ubiegłego roku o 4 proc.
Polska jest samowystarczalna w produkcji zbóż, a od kilku lat stała się ich eksporterem. W ostatnich latach z Polski wywożono średnio 23-26 proc. krajowych zbiorów zbóż. W 2021 r. ich eksport wyniósł 8,5 mln ton – poinformował minister.
Dodał, że w okresie styczeń-sierpień 2022 r. wyeksportowano z Polski blisko 5,8 mln ton zbóż, o 6,5 proc. więcej w porównaniu z tym samym okresem 2021 r. W strukturze wywozu kukurydza stanowiła 45 proc., a pszenica – 39 proc. Ziarno trafiało głównie na rynek unijny, przede wszystkim do Niemiec.
Zarazem w pierwszych ośmiu miesiącach br. import ziarna do Polski był na poziomie blisko 1,8 mln ton, tj. ponad dwukrotnie wyższym niż w tym samym okresie przed rokiem. Zwiększył się m.in. import kukurydzy (do 1,2 mln ton). Zboże sprowadzane było przede wszystkim z krajów pozaunijnych, w tym najwięcej z Ukrainy (1,2 mln ton).
Z danych resortu rolnictwa wynika, że z Ukrainy do Polski przywieziono 1,1 mln ton kukurydzy (94 proc. przywozu ukraińskiego ziarna) oraz 38,5 tys. ton pszenicy (3 proc.), a także 17 tys. ton jęczmienia (1 proc.) i 10 tys. ton żyta (1 proc.).
Szef MRiRW przyznał, że gdyby ponownie zostały zablokowane czarnomorskie poty, Polska nie jest przygotowana na przewóz 5 mln ton zbóż z Ukrainy, czego ten kraj oczekuje. Przypomniał, że w ramach działań na rzecz wsparcia Ukrainy KE w maju br. przyjęła plan działań dotyczących korytarzy solidarnościowych, aby ułatwić stronie ukraińskiej eksport produktów rolnych i handel dwustronny z UE. Jednak od tej pory nic się „nie zadziało” i bez wsparcia technicznego Polska nie przewiezie takich ilości ziarna – podkreślił Kowalczyk.
Na posiedzeniu sejmowych komisji mówiono też na temat rynku rzepaku, którego produkcja w kraju jest mniejsza od zapotrzebowania rynku wewnętrznego. Skutkuje to koniecznością importu tego ziarna. W ciągu ośmiu miesięcy br. import nasion rzepaku z Ukrainy wzrósł do 167 tys. ton, tj. siedmiokrotnie więcej niż w analogicznym ub.r. Przywóz z Ukrainy stanowił ok. 33 proc. przywozu rzepaku do Polski ogółem. W tym samym okresie z Polski wyeksportowano 181 tys. ton rzepaku, tj. więcej niż kupiono w Ukrainie – podkreślił minister.
Poseł Jarosław Sachajko (Kukiz’15) zwrócił uwagę, że Polska jest stale dużym importerem śruty sojowej (m.in. z Argentyny), mimo że od kilkunastu lat podejmowane są próby zastąpienia jej krajowym surowcem wysokobiałkowym. Zaznaczył, że z końcem tego roku upływa termin moratorium na przywóz śruty sojowej i nie będzie można jej stosować w paszach, co może spowodować poważne problemy w branży drobiarskiej.
Kowalczyk odnosząc się do importu śruty sojowej poinformował, że ministerstwo wydłuży termin jej stosowania, ale jednocześnie chce wprowadzić narodowy wskaźnik białkowy, który zmuszałby do zwiększenia wykorzystania krajowych roślin białkowych w paszach. Dodał, że taki projekt jest w przygotowaniu.