– Każdy rok w rolnictwie jest inny, można powiedzieć, że niepowtarzalny. Ten także jest ciekawy, ale będzie słaby, choć rolnicy spodziewali się rekordowego urodzaju – mówi Piotr Witczak, ekspert ze Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Jak tłumaczy ekspert, brak wody teoretycznie nie powinien zagrażać uprawom, ponieważ zimą było dużo opadów, wiosna była dość mokra, temperatura nie zagroziła roślinom.
– Wegetacja w tym roku ruszyła więc bardzo wcześnie. Można powiedzieć, że rośliny w rozwoju miały około trzech tygodni, w zależności od upraw, przyśpieszenia. Zapowiadały się wręcz rekordowe plony rzepaków, ozimin. Udało się też zasiać rośliny strączkowe, które ładnie wzeszły. I nagle w kwietniu pojawiły się przymrozki, a nawet 8-stopniowy mróz, który zniszczył młode rośliny, a przynajmniej mocno je uszkodził. Znacznie obniżyły się temperatury, padał deszcz. W sadach doszło do kompletnego wymarznięcia różnych gatunków drzew, natomiast na polu w uprawach rolnych najbardziej ucierpiał rzepak, u którego były poprzemarzane kwiaty, łuszczyny. Szacuje się, że na niektórych plantacjach straty sięgają 30 procent – mówi Piotr Witczak.
Jak mówi Piotr Witczak, wiele plantacji wręcz pożółkło od przymrozków, zatrzymała się wegetacja.
– Jak się okazuje, agrotechnika ma bardzo ważne znaczenie. Te plantacje, które były dobrze zaopatrzone w składniki pokarmowe, makro- i mikroelementy, lepiej przetrwały niesprzyjające warunki niż te, które były źle nawożone, niedokarmione. Mocno wzmocnił rośliny także zabieg fungicydowy i te uprawy lepiej sobie poradziły i dzisiaj też lepiej wyglądają.