Jaskółki należą do grona ptaków wieszczych i w ludowej kulturze ludowej pełnią podobną funkcję, jak bocian, mają jednak niższą rangę. Podobnie jak bociany, przylatują na koniec marca i są na wsi symbolem wiosny. Warto jednak pamiętać, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Nawet w kwietniu aura może zaskoczyć zimowym kaprysem.
– Od wieków wraz z nadejściem wiosny wypatrywano jaskółek na niebie. Jeśli było się w grupie osób i pierwszym ujrzało owego ptaka na niebie, to można było liczyć na szczęście i pomyślność przez cały rok. Jeszcze na początku XX wieku ludzie na wsi wierzyli, że jaskółki wcale nie odlatują gdzieś daleko, tylko na zimę idą do wody. Wierzenie to potwierdza kolbergowski zapis ze wsi Modlnica pod Krakowem: „Jaskółki na zimę idą do wody. Tu, jedna za drugą, zaczepiają się o siebie ogonkami, i tak powiązane w kółka we wodzie, cała kupa tego siedzi aż do wiosny” – mówi etnolog dr Alicja Trukszyn.
Na wsi wierzono, że jaskółki posiadają moc psucia mleka u krów, toteż powszechny był zakaz zabijania jaskółek: „Kto zabije jaskółkę, tego krowy doją krwią; Jaskółkom nie należy gniazd zrzucać, bo w takim razie krowy czerwone mleko dają”. Stąd też może wziął się zabobon o tym, że jaskółka nie powinna przelatywać pod krowim brzuchem, bo: „Gdy jaskółka pod krową przeleci, albo się ją zabije lub młode z gniazda wybierze, to wówczas krowa czerwone mleko doi”. Podobne wierzenie zapisał O. Kolberg na ziemiach podkrakowskich: „Jaskółce gdy się zrzuci gniazdo, to ona podleci pod krowę tego który to uczynił i mleko jej zepsuje, tak że krowa przysuszy” – cytuje ludowe mądrości nasz ekspert.
I dodaje: – Na naszej dawnej wsi obowiązywały prawa boskie, a że każda żywa istota na ziemi powstała z łaski Boga, dlatego wystrzegano się krzywdzenia zwierząt, powszechny był więc przesąd, że nie należy niszczyć jaskółczych gniazd, bo za ten bezprawny czyn groziła kara boska. Oskar Kolberg zanotował m.in.: „Kto wykręci gniazdo jaskółek lub zepsuje, dostaje piegi na twarzy”, a dawniej piegi nie były atutem urody. W wyobrażeniach ludowych wszelakie defekty ciała i skóry były karą za grzechy: „Grzechem jest wielkim psucie gniazd jaskółek gnieżdżących się pod strzechą albo w kominie”. Jaskółki to ptaki nieudomowione, dlatego nie wolno ich łapać i nosić w rękach, bowiem: „Kto złapie jaskółkę i w ręku ją nosi, obleje mu się głowa strupami, a jeźliby to była kobieta ciężarna, będzie miała dziecko cierpiące na ognik, czyli ogniopiór”. Bardziej przezorni ludzie wystrzegali się nawet patrzenia na jaskółki, które zmierzały do gniazd, gdyż groziło to trwałą ślepotą: „Wystrzegają się nawet patrzeć za nadlatującą do gniazda albo wylatującą jaskółkę, bo rozgniewana, gdy upuści swój pomiot na oko, natychmiast człowiek oślepnąć może”.
Według ludowych wierzeń, jaskółki mogły mieć styczność z siłami nieczystymi.
– Ptaków tych obawiały się przede wszystkim gospodynie, które wierzyły, że jaskółki posiadają dar psucia mleka, charakterystyczny dla czarownic i ciot. Jaskółkę łączono też z rośliną zielną zwaną glistnikiem, powszechnie znana jako jaskółcze ziele. Bylina ta wyrasta wiosną, wraz z powrotem jaskółek, a zamiera w czasie ich odlotu. Wykorzystywana była w medycynie ludowej jako lekarstwo na choroby skórne. Stąd właśnie przekonania, że krzywda wyrządzona jaskółkom powoduje dolegliwości skórne, jak chociażby piegi na twarzy. Jaskółecznik mimo tego, że był stosowany w medycynie ludowej, jest rośliną silnie trująca i nie wolno pocierać nią oczu, gdyż sok z jej łodygi może spowodować chorobę oczu, a nawet utratę wzroku wyjaśnia Alicja Trukszyn.
I dodaje: – Uważano również, że jaskółcze ziele jest amuletem. Prości chłopi powiadali, że jaskółki smarują sokiem z jaskółczego ziela oczy swoich piskląt, aby je otworzyły. Jaskółka dymówka gnieżdżąca się w oborach i chlewach, chroniła zwierzęta przed chorobami i przed „urokiem” oraz piorunami. Powszechnie wierzono, że w czasie burzy z grzmotami i błyskawicami przylatują do domów i stodół i chowają się pod strzechę, maleńkie ptaszki podobne do jaskółek. Miały to być dusze niemowląt zmarłych bez chrztu. Dzieci te chciały dostać się do nieba, ale odstraszali je aniołowie za pomocą piorunów, dlatego często trafiały w strzechę, gdzie ukrywały się te tajemnicze ptaszki. Aniołowie nie ciskali gromami w chaty, gdzie gniazdka miały jaskółki. Zakazywano chwytania i trzymania ich w ręku, bo groziła sroga kara – głowa mogła się pokryć strupami. Gdyby zrobiła to kobieta w ciąży, dziecko narodziłoby się z ognikiem – przytacza stare ludowe wierzenia etnolog.