Trwa sezon na wszystkie owoce, przede wszystkim jagodowe takie jak porzeczki, borówki czy maliny. Kończą się czereśnie, za kilka dni one znikną – poinformował PAP rzecznik rynku w Broniszach Maciej Kmera. Dodał, że pojawiają się pierwsze śliwki i jabłka.
Rzecznik rynku hurtowego w Broniszach Maciej Kmera mówił PAP o obecnej sytuacji na rynku owocowo-warzywnym.
– Obecnie jest sezon na wszystkie owoce, jest festiwal. Dostępne są wszystkie owoce, przede wszystkim jagodowe – porzeczki, borówki, maliny, agrest, chociaż ten ostatni „niebawem się skończy” i zapłacimy za niego od 10 do 15 zł/kg. Za kilogram malin zapłacimy ok. 30 lub 35 zł/kg. W czwartek kilogram czerwonych porzeczek kosztował od 4 do 8 zł. Oprócz tego są dostępne pierwsze letnie śliwki produkcji krajowej w różnych odmianach – ich ceny są „niskie czyli od 1,5 do 2,5 zł/kg”. „Z każdym dniem będzie ich coraz więcej – podkreślił.
– Czas czereśni minął – oznajmił ekspert. – To jest już, można powiedzieć, towar luksusowy. Teraz już praktycznie po sezonie i trzeba zapłacić nawet 15 zł/kg. Jest ich już bardzo mało lub pochodzą z przechowalni. Jeszcze kilka dni i one po prostu znikną – podkreślił. Dodał, że „wiśnie też się już powoli kończą”.
Kmera wskazał, że kończą się także morele, ale za to „jest coraz więcej brzoskwiń”.
– Owoce pestkowe, czyli brzoskwinia, nektaryna, morela – w tym roku one są stosunkowo drogie. W basenie Morza Śródziemnego doszło do strat wiosennych, wynikłych zapewne z układu pogodowego, więc są droższe niż w ubiegłych latach. Przypuszczam, że było to w okresie kwitnienia na przełomie marca i kwietnia. Np. w Hiszpanii były duże straty z powodu śnieżyc i ulew. Generalnie są mniejsze zbiory, więc owoce są droższe – wyjaśnił.
Polska importuje brzoskwinie, nektaryny i morele. Te owoce sprowadzane z Hiszpanii „zaczynają się od siedmiu, a kończą nawet na jedenastu złotych za kilogram”. – Nieco tańszą alternatywą jest import z Grecji, tutaj ceny są od 5 do 7, czasami 8 zł/kg – przekazał Kmera. Najtańsze są te sprowadzane z Serbii, które kosztują „od 5 do 6 zł/kg”.
Ekspert został zapytany, czy z powodów pogodowych ucierpiały owoce lub warzywa uprawiane w Polsce. – Najbardziej cierpią warzywa kapustne, czyli kapusta biała i kalafior, którym szkodzą przede wszystkim upały. To się odbija w cenach, które są znacząco wyższe. Obecnie trzeba zapłacić około 5 zł za jedną kapustę i około 4,5 zł za kalafior. W poprzednich latach ta cena oscylowała w okolicach 2 – 2,5 zł za sztukę – powiedział.
– Obecnie w największej podaży występuje borówka amerykańska, inaczej zwana wysoką, (…) produkcji krajowej. Cena waha się od 12 do 18 zł/kg, zależy to od tego jak są konfekcjonowane, tzn. czy są pakowane w łomianki trzykilogramowe, czy też w pojemniki plastikowe po 250 gram – przekazał ekspert. Cena borówki „nie odbiega znacząco od cen z ubiegłych lat”. Kmera zastrzegł, że nie ma jeszcze szczytu sezonu, który przypada „mniej więcej na połowę sierpnia”.
Rzecznik rynku w Broniszach poinformował, że w podaży dostępne pierwsze krajowe jabłka odmian: Piros, Papierówka, Paula Red i Antonówka. – Cena oscyluje wokół 3,5 zł/kg – powiedział.
Kmera odniósł się do pytania o relatywnie wysoką cenę jagód. „Jagody są zbierane ręcznie, to bardzo żmudna praca” wyjaśnił – „za kilogram zapłacimy teraz około 25 zł/kg”. – Oczywiście, były lata kiedy były one tańsze. Z czego wynika obecna cena? Nie wiem. Może chodzić o to, że jest ich mniej w lasach, ale myślę, że chodzi przede wszystkim o koszt pracy – jest mniej chętnych, ale też sami rolnicy narzekają na brak pracowników do ręcznego zbioru – doprecyzował.
Rzecznik rynku w Broniszach zaznaczył, że obecnie obserwuje się mniejszy popyt. – Trwa sezon wakacyjny – w przypadku Warszawy po prostu dużo osób wyjechało i nie robi zakupów w warzywniakach czy bazarach. Po drugie, nasi sklepikarze donoszą o oszczędnościowych zachowaniach konsumenckich. Ludzie kupują mniej i nie szukają towarów najwyższej jakości” – powiedział. „Jaki jest dokładny procent obniżenia (popytu – PAP) tego nikt nie wie, bo nie mamy narzędzi do badania tego zjawiska. Mówimy (…) o subiektywnych odczuciach sprzedających – sklepikarzy – podkreślił.