W Uniwersytecie Jana Kochanowskiego rozpoczął się rok akademicki 2024/2025, a wraz z nim ruszyło rolnictwo – nowy kierunek kształcenia z bogatym i nowoczesnym programem zajęć. Studenci już pobierają naukę.
– Rolnictwo to nowy kierunek w naszej ofercie. Pojawił się dzięki projektowi, który został zrealizowany z pomocą funduszy unijnych Branżowo-Przyszłościowo. W ramach tego projektu Uniwersytet Jana Kochanowskiego uzyskał dofinansowanie do kierunku rolnictwo i kierunku logistyka i rozpoczęła się nauka – mówi Piotr Burda, rzecznik prasowy Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Jak wyjaśnia, kierunek rolnictwo był dla uczelni wielką niewiadomą.
– Obawialiśmy się, czy uda się go uruchomić, ponieważ wcześniej były już podejmowane próby dotyczące tej branży, że przypomnę rolnictwo ekologiczne. Były one jednak niezbyt udane, dlatego w tym roku mieliśmy pewne obawy co do powodzenia planów – wyjaśnia rzecznik UJK.
Jak się jednak okazało w toku rekrutacji, wypadła ona bardzo dobrze.
– Na 20 miejsc, które przygotowaliśmy na pierwszym roku, zgłosiło się 45 kandydatów, co oznaczało, że ponad dwie osoby aplikowały o jedno miejsce. Rektor podjął więc decyzję o zwiększeniu liczby studentów do 25 i ci studenci 1 października rozpoczęli naukę – mówi Piotr Burda.
I dodaje: – To będą nowoczesne studia choćby z racji tego, że mają bardzo bogaty program zajęć dodatkowych, znacznie wykraczających poza zwykły program nauczania na studiach. Osoby, które studiują u nas rolnictwo będą mogły uczestniczyć w wyjazdach studyjnych zwiedzać gospodarstwo agroturystyczne, odwiedzać pasieki świętokrzyskie, brać udział w targach branżowych.
Poza tym studenci rolnictwa mogą korzystać z zajęć dodatkowych. Są to zajęcia wyrównujące z takich przedmiotów jak chemia, biologia, języki obce do tego jeszcze zajęcia informatyczne. Dzięki temu absolwent tego kierunku będzie wyposażony w bardzo dobrą wiedzę.
– Warto podkreślić, że dla studentów przygotowano bonus w postaci stypendium – w pierwszym roku każdy ze studentów rolnictwa będzie otrzymywał ponad 2 tysiące złotych – wyjaśnia rzecznik.