Piękne lawendowe pola głównie kojarzą nam się z sesjami zdjęciowymi, ale właściwie po co uprawiać te rośliny? Ewelina Borkowska z „Lawendowego rancza” z Zawichostu kwiaty eksportuje za granicę.
Przyznaje, że uprawa jest ekologiczna, ponieważ te rośliny nie wymagają nakładów nawozów i pestycydów. Zwykle plantacje zakładane są dla oka, pod turystykę. Pani Ewelina założyła uprawę dla włoskiej firmy. Lawenda eksportowana jest na bukiety i prawdopodobnie to jedyne gospodarstwo w Polsce, które w ten sposób zarabia na produkcji lawendy. Warto dodać, że Włochy także słyną z uprawy tej rośliny, jednak odbywa się ona dużo wyższym kosztem.
Lawenda wymaga sporego wysiłku i nakładu pracy podczas zbiorów, szczególnie w momencie dwóch tygodni, kiedy jest najpiękniejsza. Za wcześnie lub za późno zebrana lawenda nie wygląda tak wspaniale, jak w tym idealnym momencie rozkwitu. Wówczas traci kolor, nie jest po wysuszeniu ładna i fioletowa. Zbiory zwykle rozpoczynają się ok. 10 lipca, a do 20 już jest wszystko zebrane.
Lawenda w ciągu roku jest trzy razy przycinana po to, aby zachować kształt, aby się zagęszczała i było coraz więcej pędów, z których wyrosną kolejne kwiaty. Ostatnie cięcia należy wykonywać pod koniec września. Dzięki temu roślina nie będzie opadać.
Rolniczka dodaje, że co roku po kwitnieniu przycinamy i odcinamy dwie trzecie jednorocznego przyrostu, czyli jeżeli pędy urosły pięć cm to zostawiamy niecałe dwa cm przyrostu. W zimniejszych rejonach bądź w miejscach gdzie są przeciągi można to zrobić w okolicy marca, wtedy lawenda lepiej przezimuje.