Marek Główka z Ciszycy Górnej w gminie Tarłów w 1982 roku przejął 15-hektarowe gospodarstwo po rodzicach. Wówczas hodowano tam kilkadziesiąt krów. Dzisiaj w całym obejściu, o które dbają także dorosłe dzieci, znajduje się 500 sztuk bydła oraz jest 500 hektarów upraw.
Dwoje dzieci, syn i córka, pozostało na wsi i prowadzi z ojcem rolniczy biznes, który jest dumny, że ma kto przejąć po nim gospodarstwo. Hodowane są tu krowy mleczne i bydło opasowe z młodzieżą w proporcji pół na pół.
– To trudna produkcja, jednak kiedy robi się to całe życie staje się przyjemnością. Jest też dość dochodowa – mówi Marek Główka.
W dzisiejszych czasach największym zmartwieniem są ceny nawozów oraz ich słaba dostępność, dlatego rolnicy planują już teraz gromadzić potrzebne produkty.
– Nie wiadomo w jakiej cenie się kupi, a w jakiej sprzeda. Będziemy korzystać z pomocy którą oferuje państwo, czyli dopłaty do nawozów. Trochę to pomoże, ale to dofinansowanie tylko do 50 hektarów. Gdyby było do całego mojego areału, wtedy pokryłoby różnicę cenową – mówi Marek Główka.
Dodaje również, że niemal z cudem graniczy kupienie nawozów fosforowo-potasowych.
– Myślimy o kupnie nawozów pod rzepaki i zboża ozime. Jesteśmy pewni, że jeśli przyjdzie czas siewów, wtedy będą braki. A my rocznie używamy 300 ton – mówi rolnik z Ciszycy.
W gospodarstwie Marka Główki dziennie produkuje się także ok. 3,5 do 4 tysięcy litrów mleka. Sprzedawane jest do mleczarni w Lipsku. Cena w przeciągu ostatnich miesięcy wzrosła o około 40 groszy do 2,35 zł i zdaniem gospodarza jest całkiem przyzwoita.