Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Andzia”.
Pozornie najlepsze w życiu jest to, co się kiedyś tam niekoniecznie dobrze zaczyna, ale finał posiada za to najlepszy z możliwych, bo oczekiwany. Mówiąc wprost i bez owijania w bawełnę, wszystko się rozumie. Jest jak w uczonych książkach, poukładane na swoim miejscu, ma określony precyzyjnie swój początek i koniec. Można na te – zgoda, zgoda – truizmy wzruszać ramionami, ale tak zawsze było, jest i będzie. Choćby w przypadku prostym, jednoznacznym, oczywistym jakim jest krótka rozmowa dzielnego chłopaka z panienką. Jak ona do lasu, to on zaraz za nią. Dziewczę płoche wybrało się nazbierać, dajmy na to, jagód, bo panienki już tak mają, tak są zaprogramowane, że gdy idą samotnie w ostępy czy głusze, to po nic innego tylko do skubania z runa owoców. No bo na co i po co niby miałyby iść w gęstwinę? Tylko i wyłącznie w zbożnym, słusznym celu. To każdy wie doskonale. To każdy rozumie! Co w takim przypadku robi odnoga z piekła rodem? To alter ego pracowitej dziewczyny? A bałamuci! Już taką naturę ma w sobie, już tak jest zaprogramowany, że nic innego nierobi tylko czyha… Kombinuje jakby tu niewinne dziewczę chwycić i zaraz na złą drogę poprowadzić. Na manowce wyciągnąć, życie poplątać, w zakłopotanie wprawić. Czy się to komuś podoba czy nie, dramat ma akcenty poukładane zgodnie z logiką i zasadami, które obowiązują od pokoleń. Nie ma to większego znaczenia. Najmniejszego. Jakikolwiek opór, próba tupnięcia nogą obutą w elegancki trzewik nie ma sensu. Poszłaś moja luba do lasu na jagody z dzbankiem? No poszłaś. Nazbierałaś runa jak się patrzy, jak należy, jak potrzeba? No jak najbardziej! Nazbierałaś. To dawaj mi tu zaraz, siadaj obok mnie i wioooo. Jedziemy w szeroki świat, do mnie, do chałupy. Na takie dictum każda, ale to każda dziewczyna nie ma żadnego argumentu. Jak mówi, że on kocha to znaczy, miłuje, czyli nie kłamie i nie mami. Nic innego nie pozostaje tylko z okazji jaka się przytrafiła trzeba skorzystać. Bo innej – życie zna doskonale takie przypadki – może już nigdy nie być!!!
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Andzia”
Hej tam za górą, gdzie płyną wody
Zbierała Andzia, Andzia zbierała czarne jagody
Zbierała Andzia, Andzia zbierała czarne jagody
I przyszedł do niej myśliwiec młody
Oddaj mi Andziu, oddaj mi Andziu czarne jagody
Oddaj mi Andziu, oddaj mi Andziu czarne jagody
Ja ci nie oddam leśniku młody
Lepiej wyrzucę, lepiej wyrzucę do bystrej wody
Lepiej wyrzucę, lepiej wyrzucę do bystrej wody
Nie bój się Andziu dalekiej drogi
Mam ja konisia, mam ja konisia na cztery nogi
Mam ja konisia, mam ja konisia na cztery nogi
Na cztery nogi mam podkutego
Zawiozę Andzie, zawiozę Andzie do domu swego
Zawiozę Andzie, zawiozę Andzie do domu swego
Do domu swego pod sam ganeczek
Żebyś wiedziała, żebyś wiedziała, żem kochaneczek
Żebyś wiedziała, żebyś wiedziała, żem kochaneczek