Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Ballada”.
Dramat i tragedia a przede wszystkim – nieszczęście. Sprawy jakich świat nie widział i oglądać nie chce. Ludowe story ballada o wydarzeniu do jakiego doszło tak dawno, że nawet najstarsi ludzie to co się zaraz za Lubczą kiedyś tam, w wojenny czas wydarzyło dawno pozapominali. Na szczęście jest gość, który słowo po słowie i wers po wersie zaraz wszystko akuratnie opowie i przypomni.. Z odległych bo wojennych czasów, teoretycznie dawno dawno temu zapomniane nie tylko na śmierć, ale zdawałoby się – i na zawsze… Wojenne wspomnienia, nie zabliźniona rana, trauma. Stare, odległe i wydawałoby się dawno zapomniana zdarzenie, incydent który – z pewnością ekscytował lokalną społeczność. Kartka z historii jakie złożyły się na ogrom nieszczęść, wydarzeń jakie niesie ze sobą każda wojna. Taka opowieść o tym jak żandarmi bez najmniejszego powodu, bez przyczyny zabrali życie dwojgu młodym ludziom. Niewinnym, nie wplątanym w żadne intrygi. Osobiście najbardziej w tej balladzie o zabiciu ułożonej w formie litanii przez Stefka Wyczyńskiego uderza konwencja w jakiej śpiewak z Lubczy opowiada słuchaczom całą tą historię. Jak rysuje cały dramat prostymi środkami wyrazu. Taka oto wiejska gawęda, ballada dziadowska. Może i nieskładna, chropowata ale przecież poruszająca sumienie słuchaczy, przywołująca pozornie zatarte i skazane na kompletne zapomniane epizody. A przecież tkwiąca w pamięci niczym cierń.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Ballada”
Niedaleko Lubczy jest Wola wioszczyna, z Woli zginął chłopiec, a z Lubczy dziewczyna.
Dnia szóstego sierpnia to się odegrało, dwoje młodych ludzi nieszczęście spotkało.
Fatalna godzina na zegarze biła, gdy Józia z chłopcami w drogę wyruszyła
Szósty od figury słup telefoniczny widział on i słyszał wypadek tragiczny
Biedna nieszczęśliwa o tym nie wiedziała, że z ręki żandarmów zabita być miała
Ledwie wyruszyli za białą figurę, żandarmi krzyknęli podnieś ręce w górę !
Zaraz ich w aucie rzędem położyli, Niemcy ich pilnowali by się nie ruszyli
A kto się poruszył, bili katowali, i zaraz brauling do głów przystawiali
Jak Niemcy krzyknęli krew w nich zamierała, chłopcy potruchnęli a Józia zemdlała
A pod Jędrzejowem podnieść się kazali i na głowie każdego tabliczki wieszali
A na tej tabliczce wyrok nakreślony, o czwartej godzinie będą rozstrzelani
Żandarm wyrok czyta, krew w nich zamierała, chłopcy potruchnęli a Józia zemdlała
Ledwo wyjechali za wioskę spaloną kazali wyciąngnąć dziewczynę zemdloną
Jeden ją wyciągnął i we drzwiach puścił, Krzyknął o Maryjo ! prędko pod most uciek
Trzydzieści wystrzałów za nim wystrzelono, tylko jedną kulą w ramię go trafiono
Maryjan Grzegowicz lekko był trafiony, a Witek i Józia na śmierć zastrzelony
W poniedziałek rano smutna wieść leciała, kiedy Józia z Witkiem zabita być miała
Młodzież siemięcicka mogiłę zrobiła a na tej mogile różyczkę wsadziła
Już się na ich grobie różyczka rozwija I każe nam prosić o zdrowaś Maryja
Coś my pomówili a to nam darujcie a zdrowaś Maryjo za nas ofiarujcie