Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Jak chłop zbieroł betki”.
Chłop, jak to ma w zwyczaju i obowiązkach domowych, polazł raz do lasu. Nie na borowiki, bo to – dobrze wiadomo – grzyb szlachetny, pański i dobry dla bogatych, a nie dla uczciwego, chociaż ubogiego gościa. Tylko na takie zwyczajne, takie tam betki, dobre w sam raz do barszczu, polewki. Nie od święta ale takie na co dzień. Na wtorek albo czwartek dobre, bo przecież nie na niedzielę. Jeszcze się biedak na dobre po polanie nie rozejrzał, jeszcze gołąbka, zajączka, siniaka czy ma maślaka wyrosłego elegancko na porębie czy schowanego gdzieś tam w gęstej trawie nie wygrzebał i do koszyka nie rzucił, a tu masz babo placek. Krzaki szumią jak najęte, niebo pociemniało, z sosny szyszki lecą jak jaki grad z ciemnej chmury nie przymierzając. Co się dzieje, co się stało, ki czort? A nie, nie, nie. Nie czort tylko diabeł jak żywy. Z kopytami na kulasach, z rogami na łbie i ogonem jak należy i jak jest w książeczce do kościoła wyrysowane! Diabeł łobuz jeden. Dopadł do baby, chycił, obtańcował i obściskuje, obściskuje. Co na to ta biedna kobita? Ta nieboga? Jak to, co! Rada!!! Chichocze od ucha do ucha, zadowolona, tańcuje, piszczy, oczami przewraca. Zadowolona, bo przecież wiadomo – lepszy diabeł na porębie niż chłop niedorajda. Gamoń, co w głowie ma siano, próchno i nie o babie myśli tylko o samym sobie. Jak to chłop. Zawsze lepszy diabeł w tańcu niż swój chłop w sąsieku. Wiruje więc szczęśliwa baba, kręci jak fryga, skacze z jednej nogi na drugą, to oczy mruży to wytrzeszcza ślipia. I kombinuje jakby tu tego galanta, tego księcia, tego – może i obrośniętego sierścią jak dzik fatyganta zatrzymać przy sobie jak najdłużej. Złapać za kudły, ucapić twardą ręką i nie popuścić! Jest, mój, nikomu nie oddam – myśli. I znowu oczami przewraca, ślinę łyka. Ale czort, jaki by on tam nie był, to jednak chłop. Męska solidarność i doświadczenie podpowiada nieborakowi, że taki układ to jednak ryzyko. Niepewny interes, kierat obowiązków, etat, z którego tak łatwo wywinąć się nie sposób. Nie ma wyjścia z tej pułapki? Jest, na szczęście jest! Wystarczy dać w długą, zerwać się z łańcucha, pognać na swoje miejsce ! Do piekła, do kotła ze smołą, do swojej diablicy. Bo z pazerną babą żaden bies – co to jest zły i okrutny jak wszyscy diabli – nie wytrzyma.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Jak chłop zbieroł betki”
Jak chłop zbiroł betki, zaszumiało w lesie
Spojrzoł się do góry, diabeł babe niesie!
Spojrzoł się do góry, diabeł babe niesie!
Kiej jo obściskiwał to baba się śmiała
Bo już cztery lata jak chłopa ni miała
Bo już cztery lata jak chłopa ni miała
A po tych amorach, tak se łobiecuje
Że widać ten diabeł u ni przezimuje
Że widać ten diabeł u ni przezimuje
Diabeł tracił siły, baba więcej chciała
Czmychnął dziurką od klucza i tyle go widziała
Czmychnął dziurką od klucza i tyle go widziała
Słuchojcie mnie starzy, słuchojcie i młodzi
Widać nawet diabeł babie nie dogodzi!
Widać nawet diabeł babie nie dogodzi!