Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Jestem sobie Topolanka”.
Krakowiak z kieleckiego? A niby dlaczego nie? Co komu do tego, co tam mu gra w duszy solistce? Która wcale jak butaprenem do wyobraźni nie w metropolii ma swoją kwaterę, ale na skraju wioski przyklejona. Topoli zresztą, osady jakich w regionie świętokrzyskich tyle, że głowa mała, niczym wiejski sklepik gminnej spółdzielni. Krakowiak, to krakowiak! Fajduli, fajduli, faj – znaczy beztroski, słodki jak ulepek, prosty i taki, że każdemu przypadnie do gustu, przyklei się. No bo jest. Tak więc panienka z Topoli stroi się i szykuje na wiejską potańcówkę w remizie. Sukieneczka kusa, sznur korali, wianek wpleciony we włosy i już. Nic więcej nie potrzeba, drobiazgami nie ma sobie co głowy zaprzątać! Przecież taki akurat komplet godowy, każda panienka ma przygotowany i elegancko ułożony w swojej skrzyni z posagiem. Brać, wyciągać, stroić się na pokaz, wabić nieboraków. Wystarczy teraz tylko złapać się pod boczki i czarować tak samo, jak panienki spod Wawelu. Na identyczną metodę, sposób, w takim samym celu. Jednego zbałamucić, drugiemu obiecać, trzeciego omamić, a czwartego na dudka wystrychnąć. A wszystkim połamać serca. Bo po co taki wiejski kawaler żyje na tym świecie? Na co mu te miody, które wcale nie muszą być zaraz słodkie, bo jak ta łamaga w kącie sterczy, to i nic nigdy nie zyska. Lepiej pamięta się przecież i smakuje słodkie niż kwaśne i gorzkie. Takie wykrzywiające w grymas całą gębę. Dlatego nasza zalotnica, co to życie zna jak się patrzy i z niejednej miski już chlipała zalewajkę, doskonale wie, jak tu omamić ten cały męski podły ród. Łasy na wdzięki, naiwny i przez to łatwy do złowienia na haczyk, albo – w najgorszym przypadku – do wystawienia za drzwi. Wszystko w przyśpiewce układa się zatem tak, jak to bywa, zapisane w mądrych książkach. Wszystko ma przecie swoje wyznaczone z gór miejsce. Swój początek, ale zazwyczaj – niestety – także i żałosny koniec. Zawsze przecież lepiej się bawić i śmiać do utraty tchu, niż sterczeć w kącie i łykać gorzkie łzy. Tak już na tym świecie zawsze było, jest i – mam nadzieję, że tak zawsze będzie.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Jestem sobie Topolanka”
Jestem sobie Topolanka faj duli fajduli faj
Mam spódniczkę po kolanka faj duli fajduli faj
Mam spódniczkę po kolanka faj duli fajduli faj
Ludzie mówią, jesteś płocha faj duli fajduli faj
Bo się tylu w tobie kocha faj duli fajduli faj
Bo się tylu w tobie kocha faj duli fajduli faj
Ja nie widzę nic w tym złego faj duli fajduli faj
Wolę wielu niż jednego faj duli fajduli faj
Wolę wielu niż jednego faj duli fajduli faj
Z jednym tańczę krakowiaczka faj duli fajduli faj
A drugiemu dam buziaczka faj duli fajduli faj
A drugiemu dam buziaczka faj duli fajduli faj
Na trzeciego patrzę oczkiem faj duli fajduli faj
A czwartego trącne boczkiem faj duli fajduli faj
A czwartego trącne boczkiem faj duli fajduli faj
Każda ładna Topolanka faj duli fajduli faj
Ma fartuszek, ni ma wianka faj duli fajduli faj
Ma fartuszek, ni ma wianka faj duli fajduli faj