Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Już mi się naprawdę panieństwo sprzykrzyło”, którą wykonuje kapela spółdzielni Tkactwo Świętokrzyskie Bodzentyn.
Recepta na dylemat: jak żyć długo i szczęśliwie dręczy świętokrzyski naród od tak dawna, że nikt nie pamięta od jakiego czasu. Gdy się znudzi samotność i zagra iskra boża, to nie ma ucieczki od marzeń, ani przeproś tylko trzeba wiązać chustkę w supeł i wydawać się. Zamiast iść przed świat w pojedynkę, jechać przez wieś furmanką w parze. Ba, ale z kim, kiedy, jak i dokąd? Samotność może jest i dobra, ale na wyspie, albo w ustawionym w puszczy szałasie, ale w świętokrzyskiej wiosce w żadnym wypadku nie!
Zatem jak się komuś sprzykrzy kawalerstwo albo panieństwo, to trzeba się obrócić, poszukać okazji, dobrej partii i pomaszerować w nogę do ołtarza. Ale jak, gdzie, z jakim fatygantem albo z jaką zalotnicą? Pan elegancki, w garniturze i białej koszuli, może i dobry, ale nie dla każdej. Co z takim galantem robić, jak mu uwić gniazdko, jakie na zawsze zatrzymać? Uwiązać psiajuchę jak burka do budy? Kłopot. Lepiej już rozejrzeć się wokół, znaleźć partię za gumnem, na polu, za obórką. Chwycić za oszywkę, ucapić i zatrzymać tylko dla siebie. Zamiast kawy czy herbaty, za którą – podobno – panowie przepadają, nagotować kartoflanki, kapusty. Znaczy – pożywienia powszedniego jak każdy dzień, smakowitego. Takiego w sam raz dla chłopa. Zje, posili się, głód zaspokoi. to zaraz inaczej na świat popatrzy. Rozdziawi się, przytuli do siebie i wszystko zaraz będzie akurat takie jak potrzeba i ma być!
Ryzyko jest, jak najbardziej, rysuje się w tym chytrze ułożonym planie. Może się przecież zdarzyć, że trafi się nie na kawalera, co wie, o co chodzi, co jest do czego potrzebne i na co kowal ma szczypce. Wpadnie w sidła gamoń, który z obowiązków jakie na niego spadły nic, ale to regularnie nic nie rozumie i nie pojmuje. Ale jak ktoś w karty nie gra, to i nie wygrywa.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Już mi się naprawdę panieństwo sprzykrzyło” – wyk. kapela spółdzielni Tkactwo Świętokrzyskie Bodzentyn
Już mi się naprowdę panieństwo sprzykrzyło,
Łozeniłabym się, by mi się trafiło,
Łożeniłabym się, by mi się trafiło.Nie wyjdę za pana, choć ładny bogaty,
Bo bym mu nie umiała naparzyć herbaty.
Bo bym mu nie umiała naparzyć herbaty.Wyjdę se za chłopa, chłopa prawdziwego,
Nagotuje mu zimioków do borszczu kwaśnego,
Nagotuje mu zimioków do borszczu kwaśnego.Skorołeś mnie Boże z tym spaniem w kumorze,
Tam mnie moja mama podpatrzyć ni może,
Tam mnie moja mama podpatrzyć ni może.Jeszcem nie widziała takiego cudoka,
Jo mu daję buzi, a ón woła zimioka!
Jo mu daję buzi, a ón woła zimioka!