Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Krakowiak na powitanie”.
Od czasu do czasu ludowy śpiewak lubi stawać w szranki z artystami z miasta. Takimi wykształconymi w szkołach, pokazywanymi na ekranach telewizorów. Popularnymi i znanymi, sławnymi i co tu ukrywać noszonymi na rękach przez tak zwaną opinię publiczną. Nasz bohater, który wykrzykuje, wyśpiewuje co mu tam w duszy gra kompleksów żadnych nie posiada, Co to to nie. Nie jest, to zrozumiałe ulubieńcem całego świata, ale swoje wie. Co bez najmniejszych kompleksów i fałszywego wstydu zaraz zaznacza, że tak akurat, a nie inaczej jest, bo odmiennie być nie może. Śpiewa sobie pod miedzą jak mu się podoba i już. Po swojemu. A jak takiemu soliście zarżnie od ucha kapela, nawet nie taka rozbudowana jak filharmonia w jakimkolwiek mieście, ale taka swojska, znajoma, powiedzmy w trzyosobowym składzie to żeby się wszystko wymieszało, pioruny biły i deszcz padał, to inaczej być nie może. Nawet jak głodny to po chleb on, ten artysta ręki nie wyciągnie. Bo mu się nie chce. A co, a jak. Jeżeli komuś się to wiejskie śpiewanie nie podoba, komuś nie pasuje – no to co z tego? Nasz bohater na krytykę ma od razu rakuzę i wie co do czego. Śpiewa przecie tak jak potrafi, jak chce, bo inaczej – po prostu i zwyczajnie nie umie. Po takim postawieniu sprawy, po takim dictum od razu wiadomo bez ogródek z kim mamy do czynienia i gdzie leżą prawdziwe konfitury. Jak kto posiada talent, to mu w życiu może być tylko lepiej. Każdy dzień jest wtedy jak niedziela i nie ma się czym przejmować, głowy sobie zawrać. Swoje robić, swoje śpiewać, swoje grać. Niech wióry lecą z estrady, niech się wszystko kręci w szalonym oberku czy poleczce. Ewentualnie w krakowiaku, to nie ma najmniejszego znaczenia. Byle się spod smyka i z harmonii sypały wiejskie nuty!
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Krakowiak na powitanie”
Oj witom was kochani, coście się tu przybyli, coście tu przybyli !
Będziemy się teroz razem tu bawili, razem tu bawili !!!
Z nieznanej wioski Lubczy nasz zespól ludowy, nasz zespół ludowy
Na każdej imprezie wystąpić gotowy, wystąpić gotowy
Bo kultura lubecka za innymi idzie, za innymi idzie
Góry Świętokrzyskie mamy i Ponidzie, mamy i Ponidzie
Bo kultura ludowa rodzi się pod strzechom, rodzi się pod strzechom
Bez żadnych nakładów jest ludziom uciechom, jest ludziom uciechom !
Nasza druga kultura ma w sobie zasady, ma w sobie zasady
A bo na nią trzeba olbrzymie nakłady, olbrzymie nakłady
Oj po lubecku śpiwom inaczy nie umiem, inaczy nie umiem
Teraźnieszy mody wcale nie rozumiem, wcale nie rozumiem
A jak kapela z Lubcy zagra mi poleckę, zagra mi poleckę
Chocioż jestem głodny, to jeść mi się nie chce, to jeść mi się nie chce
Może jo brzydko śpiewom, co komu do tego ? Co komu do tego ….
Zastąpi mnie kapela Heńka Wyczyńskiego, Heńka Wyczyńskiego !!!