Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Marysiu, Marysiu” [POSŁUCHAJ].
Wiejskie love story zaczynało się – co wie każdy – zwykle na zabawie w remizie. W dzisiejszych szalonych i skomercjalizowanych czasach natomiast na dyskotece. Gdzie tylko młodzi szaleją przy dzikich rytmach muzycznych kapel, ale również realizują mniej lub bardziej udane pomysły na zwoje życie. Pójdzie Mary na zabawę panienką, a do domu wróci już jak nie narzeczona to może żona. Wszystko zależy od temperamentu, okazji, szczęśliwego – albo i nieszczęśliwego – przypadku, zbiegu okoliczności, od jednego momentu. Każdy kto zna życie, doskonale to zna i wie o co w tym wszystkim tak naprawdę biega. Decyzje i szał uniesień w trakcie zwyczajnej zdawać by się mogło zabawy mogą być jednak brzemienne i nie zawsze takie jak wydawało się na samym początku przypadkowego nawet spotkania. No bo, co z tego, że było miło i przyjemnie jak teraz, po chwili, trzeba łykać gorzkie łzy? Albo bić się z myślami, od których puchnie głowa i brakuje tchu w piersi? Zbałamucić rozparzoną nadziejami na lepsze życie panienkę nietrudno, no dobra, ale co dalej? No co dalej? Jak to wszystko teraz elegancko w kartonowe pudło po butach poukładać? Co z tym bagażem wyniesionym z zabawy zrobić, jak się z tym wszystkim uporać? Chłopak, który smalił cholewki, trząsł w ekstazie grzywą płowych włosów teraz łyka ślinę i kombinuje, jak się tu teraz, w ten powszedni dzień wymigać od złożonych wczoraj w nocy świątecznych obietnic. Bo po niedzieli zawsze jest dzień powszedni. Na domiar złego nie zawsze słoneczny, bo nie raz i dwa słotny taki, że klękajcie wszystkie narody. No i masz teraz babo placek, który – jak się może okazać – nikomu akurat nie przypadł do gustu i nikomu nie smakuje.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Marysiu, Marysiu” [POSŁUCHAJ]
Marysiu, Marysiu gdzieś wionek podziała?
Byłam na zabawie Jaśkowi sprzedałam…
Jasiu gdy zobocył mój piękny wionecek
To mi doł za niego bez liku stówecek
Bez liku stówecek, pierścionek do tego
Ja mu obiecałam, że już będę jego
Długo się martwiłam, długom rozmyślałam
Że ten mój wianeczek za tanio sprzedałam
Marysiu nie żałuj wionecka swojego
Bo jo ci dołożę obrączke do niego
Obroncke dołoże, na paluszek włożę
A potem zaprosze w małżeńskie łoże