Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Jednego miłego na świecie jo miałam” [POSŁUCHAJ].
Boże, mój Boże, jakaż to wielka tęsknota i żal ogromny kołacze się w sercu, gdy ucieknie w świat uczucie. Motyw, który człowieka łapie za oszywkę koszuli, ściska glątwą w gardle, wyciska z oczu słone łzy… Smętnica jest przypisana do człowieka – obojętnie jakiej płci – postronkiem. Sznurem, który dusi pętlą każde uczucie. No bo co z tego, że człowiekowi brakuje tchu w piersiach, że z rozkoszy drży rozkołatane serce, jak wszystko – w gruncie rzeczy wszystko, jest takie samo, niepoukładane, nierealizowane zgodnie z przewidywaniem i chytrze ułożonym precyzyjnie zdawałoby się rozsądnym i racjonalnym planem. Zwykle przecież po okresie frapującej – mogłoby się zdawać fascynacji i zauroczenia – przyłazi za próg rutyna, nuda, zobojętnienie. Jest kochanie, jest tęsknota, to skrada się na przykurczonych do skoku łapach zwyczajna rutyna, ta totalna nuda i oczywiste obojętnienie. Diada, triada kłopotów, cały worek nieszczęść, rysa na uczuciu, a na końcu – niestety – zwykłe zobojętnienie. I nie daj Boże – nieoczekiwany finał całego planu, czyli rozstanie. Chłopaczyna jak poskręcany zardzewiałą śrubą łazi wtedy z kąta w kąt, próbuje minione szczęście chwycić za koci ogon. Dziewczyna leje gorzkie łzy i piekielnie tęskni. A obydwoje, jeszcze wczoraj jeszcze tacy bliscy sobie, tacy zakochani zapatrzeni głęboko w oczy błądzą jedno obok drugiego. Szczęście było na wyciągnięcie ręki, obok, tuż-tuż. A masz teraz babo placek – przepadło, uleciało z wiatrem jaki zadął nie wiadomo kiedy, z jakiej strony, na co i po co. Los taki, jak życie takie, kłopot, problem nie do rozwiązania.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Jednego miłego na świecie jo miałam” [POSŁUCHAJ]
Jednego miłego na świcie jo miałam
Nie przyjdzie ta chwila, nie przyjdzie ta chwila, bym go zapomniałaTak się zachmurzeło na burze zagrzmiało
A moje kochanie, a moje kochanie z wiatrem poleciałoZ wiatrem poleciało, popłynęło z wodom
A moje łzy gorzkie, a moje łzy gorzkie obeschnąć ni mogomBez wioske se pójde, na słońce postoje
Zanieś ze mnie zanieś, zanieś mnie zanieś, gdzie kochanie moje