Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Moje młode lata” [POSŁUCHAJ].
Wzięło wszystko i poszłooo! Nie wiadomo gdzie, kiedy, w którą stronę. Przepadło we mgle, zginęło na rozstajach dróg, zniknęło niczym jaki złoty sen. Usiąść teraz na przyzbie wypada, rękawem koszuliny obetrzeć zapłakane ślepia i westchnąć ciężko aż do bólu. Było, przeszło, odeszło wszystko precz, w szeroki świat. I się nie wróci, nie przyjdzie pod chałupę, nie zastuka w drzwi. Szkoda nie tylko gadać, ale nawet wspominać nie warto. Tyle lat, jesieni i zim zmarnowanych, odeszły w niepamięć, w zatracenie. Było jeszcze nie tak dawno, mocno, jakby przed chwilą – i nagle prysnęło jak mydlana bańka. Nie ma i już. A jak było blisko, tak bardzo blisko, na wyciągnięcie ręki, to nic nie znaczy. Wystarczyło tylko schwytać w sidła, złapać i potrzymać. Nie popuścić, nie rozcapierzyć paluchów. Trzymać mocno przy sobie, nie zostawić. Moje, własne, należy się, nikomu nie oddawać. No i dalej, co się wydarzyło? Nic takiego, to samo co zawsze. Rozterka i natrętna myśl jedna uporczywa – a może to jednak jeszcze nie to, co jest przypisane? Nie to co się należy jak chłopu pole? Jak zagony pod lasem? Łatwo żyć to wcale nie jest. Miały być miody, a tu same kamienie na polu sterczą. Jak jest kłopot nie do ogarnięcia rozumem to się we łbie koci taka uporczywa złota myśl. A jakby się tak wzięły i wróciły te wszystkie lata przeżyte? Jakby się tak czas cofnął i życie zaczęło od początku? Wszystko by było poukładana elegancko w pudełeczku, na swoim jednym ważnym miejscu. Tylko sięgnąć i brać akurat to, co jest najbardziej potrzebne, co jest przydatne, z czego jest pożytek. Och, żeby tak wróciły te stare, przeżyte i dawno zmarnowane lata. Jak by tak wszystko zacząć od początku. To by dopiero było, ale życie!
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Moje młode lata” [POSŁUCHAJ]
Ale bodaj się wróciły oj moje młode lata
Ale jak pasałem bydło i scylołem z bata!
Ale lata moje lata, oj co jo ich zmarnowoł
Anim jo się ożenił, anim nie pocałowoł,
A już się miołem się żynić, a już szedłem na zwiady
Ale rozmyślałem sobie, a tam se nie dom rady
A skrzypecki mi grajom, a bymbynek kołace
Ale moi kochanecce aż samo serce płace!
A chodziłem do Heli i a półtory niedzieli
A już się miołem żynić, a teściowo mnie nie chcieli
Ale śpiewom jo se śpiwom, a bo ze swoi głowy
A bom jo jezdem kawaler a z Woli Modrzezowy
Ale staro chałupina, a podłoga nie myto
Ale córcia sie całuje, a mamy sie nie pyto