Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Matuś moja, matuś ” [POSŁUCHAJ].
Jejku jejku, jak się bardzo chce kochania, jak się bardzo chce wyjść z domu i zacząć życie takie akurat jak potrzeba. Takie jak ma być. Jak się należy. Jak komu pasuje. To jest taki mus, taka siła, że mocnych ni ma, ani żadne gadania nie pomogą, bo nie ma, nie ma tego co się chce, tylko jest wszystko inne. Na wszystko – wiadomo doskonale – jest zawsze swoja pora, swój właściwy czas. Pośpiech to dajmy na to jest dobry przy łapaniu pcheł. W życiu jest inaczej, spokojnie, tak w sam raz. Jak w kalendarzu – zawsze po poniedziałku przychodzą kolejne dni tygodnia, a każdy poniedziałek kończy się niedzielą. Jeszcze po drodze są inne dni oczywiście. Wystarczy tylko poczekać, to i wszystko ułoży się elegancko, tak jak jest napisane w różnych mądrych książkach. Ba, ale to jest jednak tylko taka czysta teoria. Dobra dla ludzi sędziwych, statecznych takich dajmy na to po trzydziestu solidnie przeżytych latach. Młodzi co jeszcze im fiu bździu w głowie– zrozumiałe, zrozumiałe – mają inne priorytety i jest im akurat pod ręką śpieszno zaraz, już, teraz, natychmiast Jedno z z drugim oczywiście! Wiadomo przecież, że do orszaku przed ołtarz bardziej spieszy się zawsze panienkom niż kawalerom. Nadobna dzieweczka już, już by wkładała na grzbiet białą suknię i nadobną główkę stroiła welonem. I ucapiła za oszywkę oblubieńca. Mój jest, mój na zawsze! Mam, trzymam, nie popuszczę. Matuś moja, matuś, a weźże ty mnie wydaj za mąż, weź mnie wydaj! Co z tego, że starsze pokolenie ordynuje i zaleca jednak w takich przypadkach rozwagę i rozsądek? No co z tego, że ma swoje mądre potwierdzone praktyką i życiem racje? Tym, którym przypiliła boża wola i szumi z miłości w głowie nie przemówisz. Nie przekonasz, nie zalecisz rozsądku i rozwagi. Żadna przestroga, żadne przykazanie, żadna – nawet najmądrzejsza i wydawałoby się racjonalna – rada nie przemawiają, nie trafiają do rozumu. Przyszła kryska na Matyska i nic nie poradzisz. To znaczy – przypiliło, czyli trza się wydać. A z drugiej strony, to i na co tu czekać? Trzeba się wydawać.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Matuś moja, matuś ” [POSŁUCHAJ]
Matuś, moja matuś, wydaj że mnie za mąż
Matuś, moja matuś, wydaj że mnie za mąż,Chłopcom się podobom wchodzą ze mna do dom
Zrobisz matuś weselisko będzie grało wszystko
Zrobisz matuś weselisko będzie grało wszystko
Matuś posłuchała i córcię wydała
Matuś posłuchała i córcię wydała
Córuś moja córuś, żebyś pamiętała
Żeś jednemu przed ołtarzem tylko ślubowała
Żeś jednemu przed ołtarzem tylko ślubowała
Nie dajta się panny w ten wir łatwo porwać
Nie dajta się panny w ten wir łatwo porwać
Bo potem na starość nie ma komu odgrzać
Nie ma komu jadła odgrzać ni koszuli dogrzać
Nie ma komu jadła odgrzać ni koszuli dogrzać