Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Nie wierz panno, nie wierz”, którą wykonuje kapela spółdzielni Tkactwo Świętokrzyskie Bodzentyn.
Całą filozofię, o której nawet nie śniło się ludziom szkolonym w liceach albo i uczonym na uniwersytetach, muzykanci z Bodzentyna wykładają w trzech równie krótkich co treściwych wersach. Chłopom wierzyć nie wolno, bo to jest zaraza i całe zło tego pięknego co za oknem świata!
Z tego to powodu i przyczyny męskiemu rodowi wierzyć nie tylko nie wolno, ale i nie trzeba. Kto zaufanie okaże i uwierzy, to się natnie, skaleczy i będzie lizał długo rany. Ten ktoś, to – zrozumiałe – piękna jak lelija w ogródku, jak malwa pod wybieloną wapnem ścianą chałupy, niewinna panienka. Przestrogę, żeby odnodze rodem z piekła nie wierzyć, ma sobie wbić raz na zawsze do głowy i zapamiętać na całe życie – mężczyzna to trucizna.
W tym przypadku ta rymowanka jest jak najbardziej na miejscu, bo wtedy łatwiej prawdę jaką w sobie zawiera, zapamiętać. To jest uniwersalne przesłanie zaadresowane do naiwnej panienki. Takiej, która nie tylko nie zna życia, ale przy okazji nie wie, gdzie w komorze stoją konfitury. Może to i prawda, że ta druga połówka jabłuszka – teoretycznie smakowita – jest zwykle robaczywa. Nie wykluczone, że wszystko jest w życiu poukładane na swoim miejscu.
Jednak kto nie popróbuje tych specjałów, to nie wie. Lepiej niż łykać ślinę jednak zaryzykować i skosztować miodu, żeby się przekonać jakie walory niesie w życiu słodycz.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Nie wierz panno, nie wierz” – wyk. kapela spółdzielni Tkactwo Świętokrzyskie Bodzentyn
Nie wierz panno, nie wierz żadnemu mężczyźnie,
Bo to jest cukierek moczony w truciźnie.Moczony w truciźnie, cukrem posypany,
Chociaż jest słodziutki, ale oszukany.Moczony w truciźnie, posypany makiem,
Która panna nie wie, to go zje ze smakiem.