Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Oto jest chłopsko ballada”.
Nasz ludowy poeta i bohater – od razu i z góry, żeby każdy, kto to wiedzieć musi, dobrze wszystko zrozumiał i do głowy sobie wbił – oznajmia, że nie jest żadnym tam mądralą, wioskowym filozofem czy krytykantem, tylko wali prawdę prosto w oczy. Bez żadnych kompleksów i najmniejszego wahania. Rozprawia się z tym powtarzanym do znudzenia mitem, że taki chłop to nic innego nie robi, tylko śpi. A w polu i tak mu wszystko samo rośnie. Weźmy na to, dajmy taki koń. Poczciwe robocze bydle, to miał ale ciężko – orał, ciągnął, woził, harował. Za garstkę słomy i wiązkę siana. Chodził w zaprzęgu i był do harówki przyzwyczajony, jak to zwierzę, co to jest stworzone nie do zabawy, tylko do ciężkiej roboty. Bo przecież nie raz i nie dwa taki koń to zamiast owsa czy koniczyny w podzięce tłuczony był batem aż mu skóra na grzbiecie pękała. Dzisiaj czasy inne, obyczaje nie takie same i obowiązki odmienne niż dawniej. Na wsi pojawiły się traktory, które nie tylko terkoczą, jak się patrzy, ale i do roboty są od najbardziej robotnego ogiera zdatniejsze. Tyle tylko, że te mechaniczne konie – zdarza się, zdarza – stają czasem dęba. Bo maszyna wiadomo zawodna, mechanizm. I co zrobisz, jak części zamiennych nie ma? Albo mechanik nieobecny? Rozkraczy się taka maszyna na polu i rób co chcesz, ręce załamuj do modlitwy, o zmiłowanie błagaj. Nie pożalisz się, bo i komu? Nic nie zrobisz, na psa urok. Kłopot taki, że klękajcie narody. Taka wiejska ballada jest smutna niczym gorzkie żale. Pokręcona, pogmatwana jak życie na przednówku.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Oto jest chłopsko ballada”
Oto jest chłopsko ballada, zaśpiwać sobie pozwole
Jak jesce roz, jak na dziada, a jakom chłop dziś ma dole
Z góry ostrzegam słuchaczy, że nie bawię się w krytyka
Szczerze śpiwom, jak się patrzy o traktorach i konikach
W dawnych czasach koń był w cenie, poczciwe bydle robocze
Woził ludzi, oroł ziemie zawsze do ciągu ochocze
Za to dostoł trochę siana, owsa oraz koniczyny
Musioł słuchać swego pana i był bity bez przyczyny
Dzisiej momy kunie liczne. Siejo orzo i bronujo
Same juchy mechaniczne co łowsa nie potrzebujo
Czasem się jednak zepsuje, bo wszystkie części mo zmienne
I w polu nie zreperujesz, bo gdzież mosz części zamienne?
Musisz stanąć i zapłakać, nie pożalisz się nikomu
Ale cicho koń niedobry, nic nim nie utniesz bez POM-u
Chłop śpi, a w polu mu rośnie, powiadajo lekkoduchy
Wy to mówicie zazdrośnie z pensyjkami, o mieszczuchy
Na tym kończy się ballada za wiele się rozśpiwołem
Jak jesce raz, jak za dziada po krótce opowiedziołem