Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Pasterecka” [POSŁUCHAJ].
Tym razem mamy w naszym życiu song – w którym tak naprawdę i do samego końca nikt nie wie o co chodzi. Jak w klasycznym czeskim klasycznym filmie z okresu popularnego przez dekadami kina moralnego niepokoju. No bo tak jest akurat: Była, ale zginęła dzieweczka, która miała przynieść na pole zajdy z pajdą wysmarowanego smakowitą omastą chleba i butelkę mleka. Znaczy, należny ratajowi posiłek za wykonywaną w pocie czoła robotę. Proste, jak motek wełny w worku. Ale, ale, ale gdzie tam. Poszła ta psiajucha ta odnoga z piekła rodem, ale nigdzie – niestety – nie dotarła. Przepadła, zatraciła się, zagubiła. Drogę zapomniała? Nie w te stronę co trza się udała, zabałamuciła nie wiadomo gdzie, na co, z kim i dlaczego. Miała tu być, a jej nie ma… Wiadomo – jak nie ma tej co miała przyjść z posiłkiem, no to ją należy poszukać, odnaleźć. Ale gdzie? Ale jak? Ani tu, ani tam śladu po tej pastereczce nie ma i nie było. W lesie, za górą, na polu, na miedzy, na rozstajach. Nie ma, nie ma. Wyszła, ale nie dotarła do celu, nie uradowała oczekującego na pożywienie biedaczyny, nie przyniosła tego z czym się z zagrody na pole wyprowadziła. Tajemnicza sprawa, enigma. Miała być, a proszę bardzo – nie ma. No i co ma teraz czynić głodny chłopina? Jak tu się do miodów co mu były kiedyś obiecane dobrać? Jaką odpowiedź na trudną zagadkę znaleźć? Co robić, co robić, gdzie szukać jak burczy w brzuchu i kiszki marsza grają niczym doborowa wiejska kapela… Ale, na szczęście wiadomo. Kto jest uparty i szuka tego, czego nie zgubił, to i to co mu się należy wcześniej albo później odnajdzie. Proszę bardzo, jest, jest nasza zguba. Przycupnięta na strugą, przy ruczaju. Beczy i pierze w potoku swoją zapaskę. Łyka gorzkie łzy i nic nie mówi. Ino płacze. Dlaczego i po co? A kto tam wie. Tajemnica. Jak w czeskim filmie. Dziwna sprawa.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Pasterecka” [POSŁUCHAJ]
Zginęła nam pasterecka w lesie
Płacze, bo kto tam mi tam śniadanie poniesie?
A mam ci jo mam na tym padole
Chodzi po lesie, śniadanie na pole
Obszedłem góry, pola i lasy
Nie znalazem pasterecki nasy
Poszukam mojej po polu, po boru
Azem ja za to doszedł ku jezioru
Znalazem jo przy młynie
W zapasecke pierze
Spytołem ino czy nie będzie miała
Óna mi na to jeno zapłakala
Ja jo ji się pytom cy mnie będzie chciała
Óna mi na to jeno zapłakała