Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Po zielonym stawie”, którą wykonuje kapela spółdzielni Tkactwo Świętokrzyskie Bodzentyn.
No i klops z kapustą! Wszystko było jak należy: ułożone, przygotowane, zorganizowane, sama radość i śmiech. Było, a nie jest! Co z tego, że wielebny ogłosił z ambony zapowiedzi, co z tego, że wieprzek ubity, siwucha kupiona, goście sproszeni i zmówiona na granie porządna kapela. Taka co lepiej jak Zenek Martyniuk w radiu śpiewa i gra. Nasza, świętokrzyska, co wali nutami od ucha od ucha. Izba wyszorowana, namiot pod którym goście przy nakrytym prześcieradle stole z heblowanych desek mieli zasiąść i się radować też na zapolu stoi, jak zamek w mieście. Wesela nie będzie, bo ludzie nie pozwolili. Diabeł zamieszał chochlą w kotle i masz babo placek!
Co komu do tego, że jedni chcą, ale drudzy tupią trzewikami, że jednak nie, gdzie tam, na co, po co. A niby z jakiego powodu, przyczyny i powodu. Co komu do tego, że chcemy się żenić? Niby nic, ale – jak się powiedziało i jak ma być – wesela nie będzie. Kropka. Jednak nie tak do końca, spokojna głowa! Co tam opór obcych, sprzeciw i zakaz. Ja się chce i życie przypili, to nie ma przeproś. Jak ci się partia do żeniaczki trafi, to się na nic nie oglądaj. Przymknij oka na wszystko i idź chłopie na stracenie, na nową – diabli wiedzą, może i ciernistą – ścieżkę co cię przez życie poprowadzi w niewiadomym kierunku. W końcu ożenisz się z jedną, tą jedyną, swoją, własną, najlepszą jak długa wioska kobitą.
Co się będziesz oglądać za siebie, jak cały świat przed tobą otwiera szeroko wrota. Ludziom się coś nie spodobało? Z ludźmi się będziesz się stułą wiązał czy z tą jedną, jedyną? Swój rozum masz, toś powinien wiedzieć, że na radach obcych to się wychodzi na manowce. A z własną żoną, pod pierzyną, życie jak w Madrycie. Nie ma się co chwiać, rozmyślać, tylko pod ramię, noga w nogę po rozesłanym elegancko dywanie prosto pod ołtarz pomaszerować. Nie ma wyjścia, bo tak już jest ten świat od zawsze urządzony i umeblowany.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Po zielonym stawie” – wyk. kapela spółdzielni Tkactwo Świętokrzyskie Bodzentyn
Po zielonym stawie pływajom łabędzie, zapowiedzie wysły, weselo na bedzie – zaraza – zapowiedzie wysły, nie będzie.
Zapowiedzi wysły, księza wygłaszali, weselo nie będzie, bo ludzie nie dali – zaraza – wesela nie będzie, bo ludzie nie dali.
Ozeń ze się ze mnom, gospodyniom będę, za półtorej zimy na portki uprzede – zaraza – za półtorej zimy na portki uprzede.
Kochoj ze mnie kochoj, a nie przepowiadoj, jak pójdzies na granie, koło mnie nie siadoj – zaraza – jak pójdzies na granie, koło mnie nie siadoj.