Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Przy dolinie, przy brzezinie ” [POSŁUCHAJ].
Każda, nawet czysta niczym śnieg kartka papieru posiada jednak dwie różne strony. Na zapisanym papierze wszystko jest jednoznaczne i zrozumiałe. Po jednej stronie takie litery, a po drugiej zupełnie inne zdania ułożone w wersy. Jak jest jedna strona biała, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ta druga, to alter ego, była akurat czarna jak noc. Albo odwrotnie – po jednej stronie rozsiada wygodnie się dobroć, po drugiej swoją kwaterę posiada złość albo wściekłość. Wszystko zależy z jakiej perspektywy patrzy się na otaczający człowieka świat. Może być ślicznie i bez kłopotów. Albo może być wszystko wywrócone do góry kołami. Szywrot na wywrot, jak mawiali starzy kielczanie. Toteż zawsze w sercu tłucze się ten niezrozumiały teoretycznie niepokój. Tęsknota, jakiś żal za ukochanym, może – czasem, czasem – posiadać kompletnie przeciwstawne koniunkcje. A to, co jest teoretycznie dobre, nagle może okaże się piramidalną katastrofą. A zapowiedź rysującego się kryzysu to ostatecznie tylko nic nie znaczący epizod. Wszystko jest przecież w tym naszym życiu umowne. Wcale nie takie jednoznaczne i raz na zawsze zapisane na wołowej skórze. Panienka oto oczy za lubym wypłakuje, ten jeden jedyny, jeden ukochany, wymarzony tylko ramionami bezradnie wzrusza. Bo, jak to chłopak, nie bardzo rozumie o co chodzi, o co biega, skąd jakieś kompletnie nieuzasadnione pretensje czy wątpliwości. W końcu każda strona dramatu – jak ta biała niczym śnieg, jeszcze nie zapisana albo wydumanymi zarzutami kartka – ma swoje racje i przekonania. Jak się chłopak poczubi za dnia, to za swoje fumy odpowie w nocy. A co, jak nie rozsądne argumenty to konkretne uczynki już go tam nauczą rozumu. I odwrotnie, odwrotnie ma się rozumieć też tak jest. Bo życie próżni wszak nie znosi. Gdy pojawi się gdzieś tam szpara albo luka, to je trzeba zaraz zaklajstrować. Przepychanki i twarde obstawanie za wszelką przy swoim większego sensu raczej nie mają. To zrozumiałe i oczywiste, tłumaczyć tych prawd nie należy i nie potrzeba. W końcu i tak wszystko potoczy się swoimi torami do ostatecznego, przewidywanego przez obydwie strony celu albo konfliktu.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Przy dolinie, przy brzezinie ” [POSŁUCHAJ]
Przy dolinie, przy nizinie brzezineczka stojała
A na tej to brzezineczce kukułeczka kukała
A na tej to brzezineczce kukułeczka kukałaZakukała kukułeczka, zakukała i kuje
Powiedz że mi kukułeczko, gdzie mój luby nocuje
Powiedz że mi kukułeczko, gdzie mój luby nocujeCzy jest w karczmie czy w gościnie, czy pojechał z pannami
Powiedz że mi kukułeczko, gdzie mój luby kochany
Powiedz że mi kukułeczko, gdzie mój luby kochanyNa rozmaryn wode nosze, a na rutkę nie bende
Pogniewoł się luby na mnie, przepraszać go nie bende
Pogniewoł się luby na mnie, przepraszać go nie bendePogniewoł się na mnie we dnie, a ja na niego w nocy
Nie przystąpisz teraz do mnie, bo ci wydrape oczy!
Nie przystąpisz teraz do mnie, bo ci wydrape oczy!Nie twoje to panna myśli byś mi oczy drapała
Jak ja z pannami rozmawiał, tyś za piecem siedziała
Jak ja z pannami rozmawiał, tyś za piecem siedziała