Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Siwa kobylina”, którą wykonuje ZŚ Echo Łysicy Bieliny.
Co ma wiejska chabeta do urodnej panienki? Teoretycznie, zgoła nic, co każdy myślący chłopina wiedzieć powinien, ale dla ludowego rymopisa, jak najbardziej ma. Bo dziewczyna na wydaniu jest jak ten koń, który jak powszechnie wiadomo jest zwierzęciem pociągowym. Pięknym, pożądanym, a przy tym pracowitym i przydatnym w gospodarstwie. Kobyłka zatem nie tyle u żłobu w stajni, ale uwiązana do sztachety w płocie spogląda pozornie bezmyślnie na cały ten boży świat i skubie trawę. A młode – urodne, a jak – dziewczę spogląda na zwierzaka i kombinuje. Co by tu jeszcze i jak to najlepiej zrobić, iżby się wydać? Za jakiego takiego jak się należy kawalera.
Siedzi to niebożątko, przez zamazaną szybkę ogląda świat i tylko ciężko wzdycha. Co uwadze mamusi, co już smak zarówno świeżej bułki jak i czerstwego chleba niezgorzej poznała, nie uchodzi uwadze. Ma się rozumieć. Po co ci się wydawać? Gdzie ci tam śpieszno do żeniaczki, nowych, z roku na rok trudniejszych obowiązków? Jeszcze masz czas. Nie ma się co rwać w kuszący świat, bo przecież na zapiecku i na swoim zawsze lepiej niż za zakrętem gościńca. Wiadomo to co cię czeka? Jakie los szykuje niespodzianki? Ale życie jak to życie, układa się, no może nie zawsze, ale całkiem inaczej niż dyktuje to doświadczenie i los. Jak i w tym, identycznym jak setki, tysiące przypadków wszystko układa się nie racjonalnie i po bożemu, tylko na haładrała.
Dziewczyna wychodzi za próg i jak wraca w dobrze znane kąty, to już nie same, ale z przychówkiem. Z berbeciem zawiniętym w powijaki, z odnogą rodem z piekła. Zamiast radości przynosi do rodzinnego domu utrapienie. Bo mamusia, już nie mamusia, ale babcia. Skąd ci się to córuś moja, córuś wzięło, jak się stało, kto cię tak odmienił? A bo to wiadomo? Jakoś tak samo z siebie się porobiło, pogmatwało, poukładało. Bo jak nieopierzone pisklę wyleci niepostrzeżenie z rodzinnego gniazdka, to wraca ptaszyskiem. Przychówek wiatr co po polu hula przyniósł? Nie, chłopy, kawalerowie, psiajuchy bidulkę zbałamuciły i na złą sprowadziły drogę. No i klops z ziemniakami. Miały być żarty, radość i świetlana przyszłość, a jest kłopot, płacz i zgrzytanie zębów…
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Siwa kobylina” – wyk. ZŚ Echo Łysicy Bieliny
Siwa kobylina na łące jodałała,
Tam młodo dziewcyna oknem wyglądała,
Tam młodo dziewcyna oknem wyglądała.Wyglądała oknem, wyglądała sybom,
Mamo moja mamo ja się za mąż wydom,
Mamo moja mamo ja się za mąż wydom.Curuś moja curuś, nie wydaj się jesce,
Pojedzies na zachód narobisz się jesce,
Pojedzies na zachód narobisz się jesce.Pojechała córa z biołemi ronckami,
Przywiezła dzieciątko z siwemi łoczkami,
Przywiezła dzieciątko z siwemi łoczkami.Curuś moja curuś, co ci się to wzieno,
Bo jakżeś jechoła, to tego nie beło,
Bo jakżeś jechoła, to tego nie beło.Wzieno mi się wzieno, to wziątko w jesieni,
Tam chłopcy czekali, a ja między niemi,
Tam chłopcy czekali, a ja między niemi.Tam chłopcy czekali i grywali w karty,
Jo mamo myślała, że to ino żarty,
Jo mamo myślała, że to ino żarty.