Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Tam za górą” [POSŁUCHAJ].
Gdy się świat tylko zazieleni, gdy zaświeci miesiączek na bezchmurnym niebie, w każdym człowieku – bez różnicy małolat, młodzież, stateczna osoba czy powiedzmy to wprost i od razu sędziwy, sterany życiem obywatel – budzi się jakaś radość. Ochota do życia się budzi. Nadzieja na zmianę życia, zerwanie z tymi krępującymi wyobraźnię pętami, z tymi wszystkimi piekielnymi ograniczeniami. Gdy budzi się życie, każdy dzień to jest zaraz niedziela. Czyli oczekiwane zawsze święto! Nadzieja na odmianę losu zaraz stuka w zamknięte na głucho wrota i kusi. Zachęca do wyjrzenia za próg do domostwa, za chałupę, za stodołę. Wszystko, nagle z dnia na dzień jawi się prostsze, oczywiste i bez krępujących wyobraźnię postronków. Nowy dzień, nowa radość, kolejna przygoda. Wystarczy tylko ruszyć głową, założyć na swój grzbiet siermięgę, chwycić w ręce okazję, jaka się na horyzoncie rysuje. Złapać, ma się rozumieć, całe szczęście za ogon. Wystarczy niewiele, trzeba tylko chcieć. Zaledwie ruszyć za opłotki, zabrać to, co się komuś jak psu misa z żarciem należy. Wszystko jest przecież ułożone elegancko, tam gdzie zostało wczoraj odłożone na swoje miejsce. W tym samym miejscu, na tym samym polu, na swojej miedzy. Blisko, blisko, bliziutko. Tuż zaraz, za zakrętem. Za góreczką, pod lasem. Nasz solista, który dzisiaj wie o tych prawdach doskonale, jest absolutnie przekonany, że nagroda, na jaką liczy i spotkanie ze szczęściem czeka tuż-tuż. Obok, za ścianą. Nie? Nie jest akurat tak i pojawia się zator albo trudna do pokonania przeszkoda? Stłuczone garnki, zasieki na polu, rozkopana na amen droga do ukochanej? A gdzie tam znowu! Utrudnienia, zaskakujące przeszkody zawsze można – gdy się tylko chce – szczęśliwie ominąć, zostawić raz na zawsze za swoimi plecami. Kłopot i problem zniknie niczym koszmarny sen. Wystarczy więc chwycić okazję, jak byka za rogi i do siebie mocno przyciągnąć. Szast-prast i po kłopocie. Tak, jak w finale dzisiejszej przyśpiewki; co z tego, że doświadczona przez życie matka zabrania latorośli schadzek po nocach? No co z tego? A nic, wystarczy tylko odemknąć z haczyka okno i hyc tam, gdzie czeka oblubieniec. Bo przecież drugi raz okazja może się nie trafić i szczęście czmychnie gdzie pieprz rośnie. A to nikomu nigdy się nie podoba!
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Tam za górą” [POSŁUCHAJ]
Tam za górą, za góreczką spotykoł się z kochaneczką
Oj la, oj lala, oj la, oj lala, oj lala oj lala!!!
Zaszło słonko za góreczki, coś nie widać kochaneczki
Oj la, oj lala, oj la, oj lala, oj lala oj lala!!!
Mnie ma matula zabroniła, bym za górkę nie chodziła
Oj la, oj lala, oj la, oj lala, oj lala oj lala!!!
Świecom już gwiazdki na niebie, ja przez okna hyc – do Ciebie!
Oj la, oj lala, oj la, oj lala, oj lala oj lala!!!