Trwa sezon zbioru śliw. Chociaż rozpoczął się dość optymistycznie pod względem cen, wraz z dojrzewaniem kolejnych gatunków, stawki spadają, a producenci nie mają ich komu sprzedać. W sandomierskich sadach, podobnie jak w innych rejonach kraju, niektórzy rolnicy będą zmuszeni zostawić je… na drzewach.
Tegoroczny sezon jest fatalny dla producentów tych owoców. Sprzedaż śliwki na rynkach hurtowych czy giełdach jest niezwykle trudny. Mimo niskich cen w hurcie, kupców brakuje. Towaru na rynkach hurtowych jest wciąż bardzo dużo.
Jak mówi Marcin Piwnik – starosta sandomierski i ekspert rynku owoców w tym regionie, trudna sytuacja ze zbytem dotyczy w tym roku nie tylko producentów jabłek, ale także śliwek.
– Urodzaj na śliwki jest duży w całym kraju. Śliwki po prostu w wielu sadach zostaną na drzewach, bo nie ma zainteresowania tymi owocami – wyjaśnia Marcin Piwnik.
Dużą podaż śliwek na rynku chwalą klienci, których niskie ceny tych owoców, na placach targowych kształtujące się na poziomie 2,50-3,00 zł za kg, zachęcają do większych zakupów. Jak mówili w piątek, 23 września, na targu w Kielcach, pyszne śliwki węgierki czy te odmiany mieszaniec są nie tylko zdrowe, ale i skłaniają do robienia z nich przetworów na zimę.