Środa Popielcowa rozpoczynająca Wielki Post zwana była wcześniej Wstępną Środą, ponieważ stanowiła wstęp do tego okresu liturgicznego. Rozpoczęcie Wielkiego Postu zostało jednak przesunięte na środę poprzedzającą pierwszą niedzielę postu i tak jest do dzisiaj. Jak przebiegała na świętokrzyskiej wsi?
Ze Środą Popielcową wiąże się zwyczaj posypywania popiołem głów wiernych przez księdza, co przypomina o znikomości ludzkiego życia. Ksiądz wypowiada słowa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” lub „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”.
Praktyka ta wzięła się z chrześcijańskiej praktyki pokutnej, jaką od V w. rozpoczynano okres Wielkiego Postu w poprzedzający niedzielę poniedziałek, a od 604 r. – w środę. W X wieku do publicznych pokutników zaczęli dołączać wierni zgromadzeni w kościele, którzy także uważali się za grzeszników i chcieli pokutować. Widząc te praktyki, papież Urban II zalecił na soborze w Benewencie w 1091 r. wprowadzenie rytuału posypania głów popiołem wszystkim wiernym w środę rozpoczynającą Wielki Post, co przyjęło się w całym Kościele od 1099 r., i wtedy też sama środa przyjęła nazwę Środy Popielcowej. Wówczas postanowiono, że popiół będzie pochodził z palm poświęconych w Niedzielę Palmową z ubiegłego roku. To znak pokuty i nawrócenia oraz przemijalności ludzkiego życia. Uczestnicy obrzędu wyrażają skruchę i gotowość podjęcia pokuty ze względu na ludzkie słabości.
Na wsi kieleckiej Popielec był ważnym świętem i chociaż chłopi szli do kościoła, by uczestniczyć we mszy świętej z posypaniem głów popiołem, to do liturgii dokładali swoje wierzenia, bo w tradycji ludowej dzień ten łączył elementy kultu religijnego z pozostałościami dawnych wierzeń pogańskich. W wierzeniach ludowych popiół poświęcony w Środę Popielcową miał różnorakie właściwości lecznicze. Jednak jego „moc” najwyraźniej musiała pochodzić raczej z poświęcenia niż z natury, bo – jak ubolewał żyjący w XVIII wieku ksiądz Jędrzej Kitowicz w książce „Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III” – „pospólstwo” mimo zapewnień kleru wierzyło, że pochodzi on ze spalonych ludzkich kości, a nie ze spalonych, poświęconych palm.
Zwyczaj posypywania głów popiołem był dla młodzieży okazją do psot. Rankiem w Popielec na drogach wsi i miasteczek pojawiała się para złożona z dziada i baby, za których przebierało się dwóch mężczyzn. Jeden w starym, podartym ubraniu, opleciony powrósłami słomianymi, szedł z korbaczem, czyli batem ze sznura konopnego w ręku. Para zatrzymywała każdą przejeżdżająca furę i wymuszała na woźnicy datek, za który otrzymywał rymowany wierszyk jako podziękowanie. Jeżeli nie chciał dać grosza, wówczas był symbolicznie chłostany batem. Powszechne było wierzenie, że spotkanie takiej pary zapewnia obfite plony zbóż.
We wsiach położonych z dala od kościoła parafialnego zdarzało się, że w Środę Popielcową chłopi udawali się zbiorowo do karczmy, gdzie ucztowali przy muzyce i alkoholu. Świętowanie uzasadniano tradycją i porzekadłem: „Kto obchodzi stare zwyczaje, temu Pan Bóg wszystko daje”. Wśród biesiadników były dwie postaci. Pierwsza z nich trzymała worek wypełniony potłuczonymi skorupami garnków, a druga woreczek z popiołem, którym obficie obsypywała biesiadników.
Popielec wiązał się też na wsi z wieloma zakazami, np. zakazem dotykania wrzeciona i przędziwa. Panowało przekonanie, że złamanie tego zakazu spowoduje, że nie udadzą się produkowane w gospodarstwie sery. W Środę Popielcową myto z tłuszczu wszystkie naczynia, aby w ten sposób zadeklarować gotowość do wielkopostnych wyrzeczeń i umartwień. Gotowano żur postny z mąki żytniej lub owsianej z dodatkiem skórki z czarnego chleba i czosnku.