Nasi hodowcy bydła obawiają się pryszczycy. W związku z ryzykiem zakażenia stad wdrożyli najwyższe standardy bioasekuracji. Ponoszą jednak wysokie koszty i borykają się z problemami w hodowli, bo na rynku brakuje zwierząt, ich ceny rosną, podobnie jak ceny mięsa wołowego dla konsumentów. Zagrożenie pryszczycą może doprowadzić do likwidacji stad.
– Pryszczyca to bardzo niebezpieczna choroba, całkowicie wyniszczająca stado – mówi Roman Popis, który prowadzi gospodarstwo rolne i hodowlane w Obicach, w powiecie kieleckim.
Jak mówi doświadczony rolnik, najważniejsze jest zapobieganie tej chorobie.
– Obowiązkowo stosujemy odpowiednie maty, środki dezynfekujące, a także dbamy o wewnętrzne bezpieczeństwo w hodowli. Na przykład jest zakaz wpuszczania osób postronnych. Do gospodarstwa wstęp mają jedynie właściciele gospodarstw i pracownicy. To samo dotyczy pojazdów. Na teren gospodarstwa wjechać mogą jedynie sprawdzone, zdezynfekowane samochody dostawcze. Te wszystkie środki bioasekuracji są bardzo ważne, ponieważ zakażenie pryszczycą może odbić się na zwierzętach, a więc na kosztach produkcji – tłumaczy Roman Popis.
Jak mówi hodowca, niepokój o los stad zwierząt dotyczy obecnie wszystkich gospodarzy, ponieważ pryszczyca jest blisko Polski, dosłownie dzieli ją granica.
– Na szczęście na razie pryszczyca nie występuje w Polsce, ale można powiedzieć, że ta choroba już dotknęła hodowców i konsumentów. W jaki sposób? Chodzi o ekonomię, ponieważ ze względu na zamknięcie granic zwierząt nie ma gdzie kupić i nastąpił duży spadek pogłowia bydlęcego. Ceny trudno dostępnych zwierząt poszły w górę, dotyczy to też wołowiny – wyjaśnia hodowca.
Kryzys wywołany pryszczycą dotyka też, jak mówi hodowca, producentów zbóż.
– Jeśli nie będzie bydła to nie będzie zbytu na zboże, a więc ich ceny spadną – mówi Roman Popis.
I dodaje: – Moim zdaniem potrzebna jest już teraz interwencja państwa, aby nie było klęski dla hodowców bydła i rolników uprawiających zboża.
Bardzo prawdopodobna w ocenie rolnika jest likwidacja wielu hodowli. – Tak właśnie było dwa lata temu, kiedy ze względu na nieopłacalność, hodowli rolnicy likwidowali stada. Obecnie hodowla jest opłacalna, ale brakuje zwierząt. W efekcie więcej płaci rolnik i konsument – martwi się Roman Popis.