Boże Narodzenie i oczekiwanie poprzedzające ten wyjątkowy w roku moment, to czas rytuałów i zwyczajów, które na Kaszubach, Kociewiu i Żuławach kultywowane są z niezwykłą starannością i oddaniem.
Wielkie oczekiwanie na święta Bożego Narodzenia poprzedza wyjątkowy okres adwentu – z łaciny „nadejścia”. To czas, gdy rolnicy odchodzą od swoich zajęć, kobiety nie drą pierza i nie przędą lnu, za to całe rodziny przygotowują się do powitania na świecie Syna Bożego. W tym czasie na Żuławach odbywało się świniobicie i niezwykle pieczołowite przygotowanie tradycyjnych potraw. W żuławskiej kuchni pachniały kulki piernikowe i cukrowe albo pieczone pączki z rodzynkami. Na Kaszubach w garze bulgotała zupa brzadowa, a na Kociewiu łakomczuchy czekały na nadziewanego grzybami śledzia.
Adwent to również czas modlitwy, wyciszenia, śpiewania pastorałek i wygrywania kolęd na burczybasie. To instrument powstały z beczki, której dno pokrywa skóra zwierzęca, a z otworu wystaje koński ogon. Grają na nim brentopi, propagatorzy kaszubskich kolęd. Pieśni chwalące nowonarodzonego Chrystusa rozbrzmiewają w żuławskich czy kociewskich domach do dziś, choć coraz częściej w nowocześniejszych aranżacjach.
Kaszubskie dzieci nie znały świętego Mikołaja. 6 grudnia z utęsknieniem wyczekiwały za to Gwiazdora. To tajemnicza, wcale nie młoda postać odziana w kożuch przepasany słomianym pasem. W dłoniach Gwiazdor dzierżył korbacz, czyli bat, na głowie miał czapkę, a na nogach skorznie, czyli kalosze. Twarz zasłaniał maską wykonaną z cielęcej skóry. Gwiazdor, podobnie jak św. Mikołaj, przynosi dzieciom prezenty. Oczywiście tylko tym grzecznym! Te nieposłuszne od Gwiazdora otrzymywały rózgę.
Czas adwentu to radosne pochody kolędników. Żuławy, Kaszuby, Kociewie – wszędzie tam, począwszy od 8 grudnia, tj. od Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, spotkać można było (i nadal można!) gwiazdorów, gwiazdki, gwiazduchów i gwiżdży. To oni dowodzą wesołej gromadzie przebierańców – od zwierząt takich jak koza, kozioł, bocian, byk czy niedźwiedź po biblijne anioły i diabły. Pochód zawsze zamykała śmierć z charakterystyczną kosą. W towarzystwie muzykantów wędrują od domu do domu, od zagrody do zagrody tańcząc, śpiewając i płatając figle. Radosny pochód zaglądał do każdego domostwa, a takie odwiedziny zapewniały pomyślność w nadchodzącym roku. Oczywiście nie robili tego za darmo. W zamian liczono na skromny datek lub świąteczny smakołyk.