Święty Florian to postać wyjątkowa na polskiej wsi. – Jego wspomnienie przypada 4 maja i od wieków jest uroczyście świętowane – mówi Aleksandra Imosa z Muzeum Wsi Kieleckiej. Dlaczego?
Figurę świętego Floriana, czyli mężczyzny w stroju rzymskiego legionisty, z wiadrem wody widzimy często przy wiejskich kościółkach.
– To wiadro wody świadczy o tym, że święty chroni przed pożarem. Kim był święty Florian? Był męczennikiem, który z kamieniem u szyi utonął w nurtach rzeki. Poniósł męczeńską śmierć za wiarę. A gdy jego relikwie sprowadzano do Krakowa, opanowano bardzo groźny pożar. Dopatrywano się w tym znamion cudu i wstawiennictwa świętego Floriana. Stąd w naszej obrzędowości święty Florian jest kojarzony z ochroną przed ogniem – wyjaśnia Aleksandra Imosa.
Jak wyjaśnia Aleksandra Imosa, święty Florian stał się patronem strażaków, ale nie tylko, do niego modlą się też kominiarze, hutnicy.
– W Parku Etnograficznym w Tokarni, w wielu chałupach, jest oleodruk przedstawiający właśnie świętego Floriana, lejącego wodę. Towarzyszy mu często anioł w lśniącej zbroi. Z humorem mówi się też o tym, że święty Florian to także patron przewodników turystycznych i muzealnych, którzy przecież… leją wodę – wyjaśnia z uśmiechem przewodniczka po Parku Etnograficznym w Tokarni.
Od wieków na wsiach bardzo obawiano się pożarów.
– To żywioł, który trawił wszystko na swojej drodze – majątek zabudowania, domy, wszystko to, o co człowiek zabiegał przez całe życie. Ogień był zawsze żywiołem bardzo trudnym do okiełznania. Stąd obawy przed burzą i obecność w czasie wyładowań gromnicy w oknie. Miała ona chronić przed piorunem – wyjaśnia Aleksandra Imosa.
Popularność figury świętego Floriana wciąż widać, zwłaszcza w maju.
Straże pożarne w dzień świętego Floriana co roku otrzymują splendor, świętują, bawią się, prezentują swoje możliwości bojowe. Zadania strażaków zmieniają się z biegiem lat, ale jedno pozostaje niezmienne, wciąż są grupą, cieszącą się największym zaufaniem w społeczeństwie.