Niektóre z dawnych obrzędów obecnie zatraciły już swój magiczny charakter i stały się jedynie barwnym reliktem przeszłości oraz zabawą. Tak stało się między innymi z topieniem marzanny, czyli kukły uosabiającej złą zimę.
– Zwyczaj ten, zakorzeniony w pogańskich obrzędach ofiarnych, miał na dawnej wsi zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Wyrażał radość z przychodzącej wiosny i odchodzącej zimy. Symbolem zimy była marzanna – słomiana kukła, którą owijano białym płótnem, zdobiono wstążkami i koralami. Tradycja nakazywała, aby dziecięcy orszak z marzanną i zielonymi gałązkami jałowca w dłoniach obszedł wszystkie domy we wsi. Następnie słomianą kukłę topiono w rzece, stawie lub jeziorze. Bywało, że marzannę podpalano i płonącą wrzucano do wody. Nasi przodkowie topili kukłę w czwartą niedzielę Wielkiego Postu – mówi etnolog, doktor Alicja Trukszyn.
Do niedawna topienie marzanny było głównie zabawą dzieci i młodzieży, odbywającą się 21 marca. Świętowano wówczas pierwszy dzień wiosny i… Dzień Wagarowicza.
Obecnie jednak ze względu na ekologię i nauczyciele, i uczniowie rezygnują z tego obrzędu.