Nie spodziewam się, żeby masło czy olej taniały; to konsekwencja wojny w Ukrainie i wzrostu cen energii, gazu i nawozów – mówił w czwartek wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk. Produkty żywnościowe są motorem napędzającym inflację – dodał.
Kowalczyk zapewnił w Programie 1 Polskiego Radia, że w obliczu wojny w Ukrainie w Polsce żywności nie zabraknie. – Mamy duży margines nadmiaru żywności (…). Świadczy o tym choćby eksport, który w ubiegłym roku wyniósł prawie 40 mld euro. Jest to naprawdę duży zapas. Nie zabraknie żywności ani dla Polaków, ani dla uchodźców z Ukrainy. (…) Co do ilości możemy czuć się całkowicie bezpieczni – powiedział szef MRiRW.
Przyznał, że problemem może być cena żywności. – Takie produkty jak masło, olej itd. – nie spodziewam się, żeby taniały te produkty – powiedział Kowalczyk. Jak wskazał, może okazać się, że trudniej będzie o kupno oleju słonecznikowego, ponieważ pochodzi on z Ukrainy. – My mamy dużo rzepaku. Będziemy posługiwać się nim. Nie ma takiej groźby, że tego oleju zabraknie, problem jest tylko cen niestety” – dodał.
Jak mówił minister rolnictwa, wzrost cen to konsekwencja wojny w Ukrainie. – Rosną ceny energii, gazu – wielokrotnie, ceny nawozów – znowu dwu-, trzykrotnie – wobec tego ceny zbóż. I pociąga to za sobą wzrost cen produktów mącznych, jak chleb, makarony, ale i produktów pochodzenia zwierzęcego, bo rosną ceny pasz. To jest taki nieunikniony łańcuch konsekwencji, który w tej chwili przeżywamy – tłumaczył.
Przyznał, że w przypadku tzw. koszyka artykułów spożywczych jego wzrost szacowany jest na ok. 25 proc. Jak dodał, są produkty spożywcze, które zdrożały np. o 40 proc., jak w przypadku masła.
– To jest bardzo dużo, bo to jest dużo więcej niż inflacja. Produkty żywnościowe są motorem napędzającym inflację. Wtórnie energia pod każdą postacią, co też powoduje ten wzrost cen produktów żywnościowych – powiedział.
Jak podał Główny Urząd Statystyczny, ceny towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2022 r. wzrosły rdr o 12,4 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem o 2,0 proc.
Kowalczyk był pytany także o to, jak będą się kształtowały ceny produktów spożywczych jesienią. – Wszystko zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest to, czy wojna w Ukrainie będzie trwała i zależy o jakim zasięgu. Czy będzie to bardzo duży spadek produkcji rolnej, bo wtedy będzie niedobór żywności i to w tych krajach szczególnie, gdzie importowano zboże z Ukrainy, jak np. Afryka Północna, kraje arabskie, Bliski Wschód. Więc ceny automatycznie na rynkach światowych wystrzelą i my się od tego nie uchronimy – wyjaśniał.
Kolejnym czynnikiem jest – jak wskazał szef resortu rolnictwa – pogoda, czy będzie ona sprzyjająca dla rolników, czy też nie. „Na szczęście teraz susza lekko została złagodzona, bo te opady deszczu, przynajmniej w niektórych rejonach Polski, jakieś były. Niestety, w niektórych nadal jest bardzo głęboka susza – to jest też ilość plonów – więc to też będzie miało wpływ na ceny” – powiedział.
Zastrzegł, że nie chce prognozować, „ale przy zachowaniu tych parametrów i gdyby nie było głębokiej suszy, to te ceny w drugim półroczu powinny się mniej więcej utrzymać”. – Nie liczyłbym oczywiście na to, że stanieje, ale żebyśmy się tylko starali, żeby nie zdrożały – powiedział Kowalczyk.
Agresja Rosji na Ukrainę trwa od 24 lutego.