Na świętokrzyskiej wsi od dawien dawna przygotowania do świąt Bożego Narodzenia rozpoczynano po dniu świętej Łucji, czyli po 13 grudnia. Przez około dziesięć uwijano się z pracą w chatach i obejściach. Jak szykowano się do Godów na dawnej wsi?
– Już w tygodniu poprzedzającym święta Bożego Narodzenia sprzątano obejście i wnętrza chałupy: w izbach bielono ściany, szorowano, ławy i stoły oraz kredensy i skrzynie, wietrzono odzież, wymieniano słomę w łóżkach i strojono izby. W gospodarstwie czyszczono stajnie, obory i chlewy z obornika, piłowano i rąbano drewno, rżnięto sieczkę, przynoszono gałęzie jedliny z lasu – opowiada o przedświątecznych porządkach na naszej wsi etnolog, dr Alicja Trukszyn.
Strojono także izby. – We wszystkich domach własnoręcznie przygotowywano ozdoby. Dzieci, z pomocą starszego rodzeństwa, stryjenek lub rodziców cięły bibułki i słomki, pracowicie sklejały ogniwa łańcuchów. Z wydmuszek jaj i piór powstawały rajskie ptaszki, anioły i pajacyki. Wapnem bielono szyszki i orzechy. Tradycyjną formą świątecznej dekoracji był przede wszystkim pająk, robiony w czasie jesiennych wieczorów ze słomy, bibuły, fasoli i zawieszany w Wigilię u powały. Ramy obrazów zdobiono kwiatami z bibuły, w oknach zawieszano firanki wycinane w misterne wzory z białej bibuły lub papieru. Uzupełnieniem dekoracji były gałązki świerku lub jodły zatykane za obrazy – przytacza dawne zwyczaje Alicja Trukszyn.
I dodaje, ze wszystkimi ciężkimi pracami trzeba było uporać się do Wigilii, ponieważ w dniu poprzedzającym Boże Narodzenie obowiązywał zakaz wykonywania ciężkich prac. Wszystkie roboty starano się ukończyć dzień przed nią. Do zachodu słońca znoszono do stajni, chlewów, obór siano i obrok, słomę na podścielenie zwierzętom i wodę do pojenia.