Damian Kaleta z miejscowości Kobylniki w gminie Wiślica, w powiecie buskim hoduje krowy mleczne i uprawia ziemię. W gospodarstwie pomagają mu żona i rodzice. Cała rodzina ciężko pracuje od świtu do nocy.
W gospodarstwie, w którym rolnik hoduje bydło jest 80 krów mlecznych i 50 sztuk młodzieży. Rolnik posiada też 150 hektarów ziemi ornej, 80 hektarów użytków trwałych.
Praca w gospodarstwie zaczyna się o godzinie 4 rano, kiedy to odbywa się pierwszy udój, następnie od około 7 trwają już prace polowe. O godzinie 17 rozpoczyna się drugi udój, który trwa do godziny 19.
Po 1600 litrów mleka, które jest przechowywane w specjalnym zbiorniku, tak zwanej chłodni, co drugi dzień przyjeżdża cysterna z mleczarni. Zbiornik, w którym przechowywane jest mleko ma pojemność około 3500 litrów. Chłodnia utrzymuje w nim stałą temperaturę 4 stopni Celsjusza.
– Mleko schłodzone do tej temperatury może być przechowywane w zbiorniku przez 2-3 dni, bez szkody dla jego jakości – mówi Damian Kaleta.
Aby mleko zostało przetransportowane do mleczarni, musi przyjechać po niego cysterna, która specjalnym wężem zasysa mleko do zbiornika. Przy pobieraniu mleka od razu mierzona jest jego ilość.
– Następnie w zbiorniku, w moim gospodarstwie, włącza się automatyczne mycie chłodni, aby zbiornik był czysty i zdezynfekowany – wyjaśnia rolnik.
W mleczarni badany jest skład mleka i ewentualna zawartość antybiotyków, a także zawartość tłuszczu i białka. Jak mówi hodowca, obecnie produkcja mleka w Polsce jest średniopłacalna.
Jak mówi rolnik, w pracę oprócz rodziny, zaangażowanych jest wiele maszyn.
– Automatyczny jest zarówno proces udoju, jak i proces uprawy roślin – wyjaśnia.