Jedną z groźniejszych chorób występujących między innymi na pomidorach jest zaraza ziemniaka. Sprzyja jej deszczowa i chłodna aura oraz sąsiedztwo upraw ziemniaka. Jak walczyć z patogenem, radzi ekspert z ŚODR.
– Za zarazę ziemniaczaną na pomidorze odpowiada organizm grzybopodobny, który zimuje głównie w bulwach ziemniaków. Innym źródłem tej choroby są zarodnie przetrwalnikowe, zimujące w glebie – wyjaśnia Małgorzata Miłek ze Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Jak tłumaczy, choroba atakuje pomidory bardzo szybko. Już w temperaturze 15 – 18° Celsjusza zarodniki grzyba kiełkują w ciągu zaledwie 2-3 godzin. Do zakażenia roślin dochodzi przy chłodnej i deszczowej pogodzie, która sprzyja jej rozwojowi. Przy suchej pogodzie i wysokiej temperaturze wystąpienie tej choroby jest niewielkie.
– Największe straty w uprawach pomidorów gruntowych występują w uprawach prowadzonych w cyklu jesiennym – wyjaśnia Małgorzata Miłek.
Jak można zidentyfikować chorobę?
– Najpierw na liściach pojawiają się małe plamy koloru zielonobrunatnego, potem liście w obrębie plam obumierają, a w czasie wilgotnej pogody na spodzie blaszki liściowej w obrębie infekcji rozwija się białoszary nalot. Porażeniu ulegają również w charakterystyczny sposób ogonki liściowe. Miejsce łączenia się z łodygą stają się brązowe i ulega ono obumieraniu. Objawy zarazy można zaobserwować również na zawiązkach owoców w postaci brązowiejących plam z lekko wzniosłą powierzchnią – opisuje chorobę Małgorzata Miłek.
Jak zapobiegać chorobie?
– Przede wszystkim nie należy uprawiać pomidorów w sąsiedztwie upraw ziemniaków. Trzeba też przestrzegać zasad prawidłowego zmianowania i płodozmianu. Częsta lustracja upraw to kolejny sposób na zatrzymanie infekcji. Pomidory należy chronić przed chorobą zapobiegawczo lub interwencyjnie środkami chemicznymi z grupy strobiluryn lub karboksymidów. Dozwolone są środki tylko i wyłącznie zarejestrowane w aktualnym programie ochrony roślin warzywnych na dany rok. Bardzo ważne jest, aby jak najwcześniej przygotować się do walki z tą groźną chorobą, ale przede wszystkim umieć jej zapobiegać – wyjaśnia ekspertka.