Nazywane na wsi Zielonymi Świątkami święto Zesłania Ducha Świętego obchodzone w Kościele katolickim i wielu innych kościołach chrześcijańskich jest przede wszystkim święto polskiego chłopa, ruchu ludowego, świętem ludowym obchodzonym od 1904 roku. Na świętokrzyskiej wsi ma piękną tradycję religijną i kulturową.
– Zielone Świątki wywodzą się z przedchrześcijańskich, pogańskich obrzędów wiosennych, które przede wszystkim czciły siłę drzew i zielonych gałęzi, wegetacji roślin. To jedno z najradośniejszych świąt w naszej tradycji. Obchodzi się je 50. dnia po Wielkanocy, pomiędzy 10 maja a 13 czerwca. Obchodzimy je od IV wieku, kiedy to stało się świętem samodzielnym – mówi etnolog, dr Alicja Trukszyn.
Jak tłumaczy, na ziemi świętokrzyskiej w wigilię Zielonych Świątek „majono” chałupy, izby, podwórza, wrota, płoty i budynki gospodarcze bylicą, łopianem, piołunem, a także gałązkami brzozy i buczyny najczęściej, lipy, leszczyny, dębu, klonu.
Zielone gałęzie umieszczano pod strzechami i na ogrodzeniach. W izbach wsuwano je za obrazy świętych oraz zakładano za siestrzanem, czyli najważniejsza w izbie belką. Wierzono bowiem, że zielone życiodajne wiosenne gałęzie i rośliny przyniosą szczęście, zdrowie w domu i pobudzą wysiane i zasadzone w polu rośliny.
– Okres Zielonych Świątek w wierzeniu mieszkańców wsi był czasem sprzyjającym działalności czarownic i demonów, toteż zapobiegawczo w izbach pachniał charakterystyczny zapach tataraku, bo kalmusowym zielem wykładano całe podłogi. Tak jeszcze kilkadziesiąt lat temu na Zielone Świątki wyglądał na ziemi świętokrzyskiej każdy dom i każde gospodarstwo. Wierzono, że bylica, tatarak, łopian mają właściwości magiczne i tym samym zabezpieczą obejścia, ludzi i zwierzęta przed chorobą, złem, czarami, urokami, złymi duchami. Najprawdopodobniej wiara w ich nadzwyczajne moce wiązała się z opowiadaną legendą, że ścięta głowa św. Jana Chrzciciela potoczyła się pomiędzy te rośliny. – mówi etnolog.
Tatarak rozrzucano też na ścieżce od furtki do domu. W domu przyozdabiano nim okna. Na parapecie, po obu stronach okna, wstawiano do wody nalanej w flakony kiście tataraku. Zaraz po Zielonych Świątkach tatarak i bylicę sprzątano. Nie wyrzucano ich, lecz palono, tak samo jak wszelkie poświęcone przedmioty, czy zniszczone święte obrazy. Tatarak i bylicę rozrzucano nie tylko grubą warstwą na polepie czy podłodze, szczególnie oplatano nimi próg, przed wejściem do domu. Gałęzie drzew zatykano obok drzwi i okien, gdyż są to miejsca graniczne, niebezpieczne, tu najsilniej mogły zadziałać siły nieczyste i dostać się do domów. Ogromną rolę spełniał tu symbol koloru, wszak kolor zielony to życie, nadzieja, siła, witalność i zdrowie, a w obszar życia nie mogą wkraczać istoty, które do niego nie należą. Zielonymi roślinami majono nie tylko chaty, płoty, zagrody, ale też kapliczki i krzyże przydrożne. Nawet jeśli nie były poświęcone, to tak były traktowane. Wystarczyło, że „uczestniczyły” one w uroczystości Zielonych Świąt.

– Tradycja majenia domów, zagród, ale również przydrożnych kapliczek i krzyży przetrwała do dziś – mówi Alicja Trukszyn.
Jeszcze 100 lat temu Zielone Świątki miały charakter święta agrarnego i pasterskiego. Wiankami uplecionymi z zielonych gałązek przystrajano bydło, okręcano rogi święconym zielem, okadzano dymem ze spalonych, poświęconych ziół, a po bokach krów toczono jajka. Bydlęta przepędzano poza swoje pastwisko, by ustrzec je przed czarami i urokami. Zatykano zielne gałązki na obsianych zbożem stajonkach i obchodzone je z zapalonymi pochodniami.
Zielone Świątki były ważnym i radosnym świętem ludowym, rozbrzmiewającym śpiewem i tańcami, a praktykowane przez wieki zwyczaje miały swoją genezę w pradawnych tradycjach słowiańskich, kiedy to ludy zamieszkujące nasz region bardzo radośnie i uroczyście świętowały pełnię wiosny, próbując otrzymać łaski bóstw związanych z płodnością. W obecnych czasach z tradycyjnego obchodzenia Zielonych Świątek został zwyczaj majenia domów i przydrożnych kapliczek kwiatami i ziołami.
