Połowa sierpnia to w ogrodach działkowych czas zbiorów warzyw i owoców. Jaki jest tegoroczny sezon, co działkowcom udało się najlepiej, z jakimi problemami musieli się mierzyć w tym roku?
– Tegoroczny sezon już wczesną zapowiadał się znakomicie i dawał nadzieję na bogate zbiory, ale niestety, pogoda mocno pokrzyżowała nam plany w uprawach – mówi Janusz Hajdukiewicz, doświadczony ogrodnik i przewodniczący Komisji Rewizyjnej w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym imienia Bolesława Chrobrego w Kielcach.
– Majowy mróz zniszczył kwiaty, młode zawiązki owoców na drzewach i krzewach i już wówczas wiadomo było, że o owocach w tym roku można właściwie zapomnieć. W lipcu z kolei ulewny deszcz z gradobiciem i huraganowym wiatrem dokończył dzieła zniszczenia w warzywnikach i na tych roślinach, którym udało się przetrwać zniszczenia wiosenne. Co nieco udało się jednak zebrać, posiać i wyhodować W efekcie szacujemy, że zbiory będą jednak o 50 procent mniejsze niż zwykle – mówi pan Janusz.
Jak dodaje, na działkach o tej porze roku mimo wszystko jest mnóstwo pracy.
– Z grządek zszedł już czosnek, teraz trwa zbiór cebuli, prowadzone są nowe zasiewy warzyw, które szybko rosną i jeszcze dają nadzieję na uzupełnienie poniesionych strat. Rośnie brokuł, który będzie do zbiorów pod koniec sierpnia, kolejny zasiew fasolki szparagowej, będą kolejne zbiory sałaty. Cały czas jest ruch w zbiorach i dosiewaniu – wyjaśnia.
Jak mówi działkowiec, uprawę ogórków niemal całkowicie zniszczył grad, teraz można już przekopać grządki.
Dojrzewają ostatnie pomidory, które oparły się zniszczeniu. Niestety, z tego powodu będzie ich w tym roku mało i szybko skończy się na nie sezon.
– Za trzy tygodnie na krzakach nie będzie już pomidorów, które zazwyczaj zbierać można aż do października – mówi pan Janusz.
Jeśli chodzi o owoce, to w tym roku mają naprawdę trudne warunki. Mróz zniszczył kwiaty i zawiązki, grad wybił to, co zdołało się rozwinąć, a plaga os i szerszeni niszczy co się da.
Mimo wszystko działkowcy nie załamują rąk.
– Niejedno już przeżyliśmy i wiemy, że przyroda jest nieprzewidywalna. Zawsze trzeba mieć nadzieję, że kolejny sezon będzie lepszy – mówi Janusz Hajdukiewicz.