Jesienne grabienie liści sprawia, że niektóre zwierzęta mają duży problem z przetrwaniem zimy. Drobne bezkręgowce oraz na przykład jeże starają się chować w liściach przed zimnem. Pamiętajmy o tym robiąc jesienią porządki w ogrodach.
Jak mówi doktor Bartosz Piwowarski ze Stowarzyszenia Przyrodników Ostoja, problem z populacją jeży jest poważny, ponieważ w ostatnich latach w niektórych krajach Europy zmniejszyła się ona aż o 30 procent.
– Jeże potrzebują miejsca, w którym mogą się zagrzebać na zimę, aby przetrwać. Szukają kryjówek w pryzmach liści, pod drzewami i takich miejsc jest w miastach coraz mniej. Liście są dokładnie grabione, usuwane z parków i jeże po prostu nie mają się gdzie podziać na zimę – mówi doktor Bartosz Piwowarski.
W efekcie jeże giną i co się często obserwuje, tracą życie pod kosiarkami, kolami samochodów. Mają też problem ze zdobyciem pokarmu. Odżywiają się bowiem przede wszystkim drobnymi owadami, a i tych notuje się coraz mniej, co wiąże się z chemizacją rolnictwa, monotypizacją siedlisk. Wszędzie są nisko przystrzyżone trawniki, nie ma kwitnących kwiatów, a więc nie ma owadów, które one przyciągają po nektar. To wszystko jest ze sobą powiązane.
Kolejna rzecz to chemia.
– Ludzie coraz częściej wysypują różnego rodzaju trutki. Ostatnio ogrodnicy walczą ze ślimakami, które zwalczają trutkami. Ślimak zjada trutkę, a następnie staje się pokarmem dla jeży, który po zjedzeniu takiego ślimaka cierpi i ginie. Wolno biegające psy i koty to także wrogowie jeży.
– Zagrożeń jest dużo, dlatego jeże, niestety, giną z naszego środowiska, Starajmy się, aby je zachować. Jesienią zostawmy dla nich pryzmę liści, nie kośmy nisko trawników, aby jeże miały gdzie przezimować – apeluje doktor Bartosz Piwowarski.